Sezon na kortach ziemnych trwa siedem tygodni, liczy 12 turniejów, 13. jest Wielki Szlem w Paryżu. Dwa (w Houston i Marrakeszu) już skończone, ale tam wielcy nie zaglądają.
Wedle tradycji ostry start rywalizacji tak naprawdę wyznacza turniej z cyklu ATP Masters 1000 w Monte Carlo. To od ponad dekady okazja, by pisać o osiągnięciach Nadala i jego przewagach na ulubionej nawierzchni.
Po wycofaniu się w 2016 roku z turnieju Roland Garros z powodu kontuzji Nadal przegrał na mączce tylko jeden mecz (w minionym roku w Rzymie z Dominikiem Thiemem), wygrał 28, wliczając Puchar Davisa. Wielkoszlemowa „La Decima" Nadala na paryskich kortach stała się w 2017 roku faktem, tak samo jak efektowne dziesiąte zwycięstwa w Monte Carlo i Barcelonie.
Ciąg dalszy ma nastąpić na kortach Monte Carlo Country Clubu, gdzie historię europejskiego tenisa budowano od końca XIX wieku, a historyczne korty w Roquebrune-Cap-Martin, 5 km na północny wschód od pałacu Grimaldich, powstały w 1928 roku.
Nadala już dawno obwołano tenisowym królem tego miejsca. Władca w czerwcu skończy 32 lata i coraz częściej narzeka na zdrowie. W tym roku zagrał tylko siedem meczów. Wygrał sześć, przegrał w ćwierćfinale Australian Open z Marinem Ciliciem i potem długo leczył kontuzję biodra.