Najważniejsze, że to już za nami

Marcin Matkowski - polski deblista, po awansie do drugiej rundy

Publikacja: 22.01.2009 01:30

[b]Rz: Mecz z Australijczykami trwał blisko dwie i pół godziny, pierwszego seta przegraliście, drugi był horrorem... Takie kłopoty już w pierwszej rundzie? [/b]

[b]Marcin Matkowski:[/b] Zagraliśmy słabo, a rywale dobrze. Jeden świetnie serwował, drugi returnował. Ebelthite i Groth umiejętności mają lepsze, niż wskazuje na to ranking. Inni debliści przestrzegali nas przed tą parą.

[b]I nie uwierzyliście im?[/b]

Zastanawiamy się z Mariuszem, jak to jest, że zawsze idzie nam jak po grudzie z teoretycznie słabszymi. Tak jest od dłuższego czasu. Mobilizujemy się na dobre duety, a z niżej notowanymi męczymy się lub nawet przegrywamy. Wisieliśmy na włosku na własne życzenie. W każdym secie mieliśmy przewagę, ale nie potrafiliśmy jej wykorzystać.

[b]Zlekceważyliście rywali?[/b]

Myśleliśmy, że wystarczy przebijać im zza linii dwie, trzy piłki i w końcu którąś zepsują. Okazało się, że są lepsi i trzeba było zmienić styl gry. Kwestia nastawienia przed meczem odgrywa decydującą rolę. Z mocną parą wiemy, że trzeba zagrać agresywnie i będzie wymiana ciosów, a od nieznanej trudno oczekiwać soczystej wymiany. Poza tym z reguły na dużym turnieju zaczynamy bardzo słabo i potem się rozkręcamy.

[b]Role na korcie macie wyraźnie podzielone: pan krzyczy na sędziego, Mariusz łagodzi spory.[/b]

Nie jest tak, że ja zawsze podnoszę głos, ale sytuacja z siatką, która non stop się obrywała, była jakąś farsą. Na kort wchodzili ludzie chcący naprawić podpórkę, robiło się zamieszanie. Zawsze gdy przerywano grę, my prowadziliśmy. Potem było dziesięć minut przerwy, wracamy na kort i nic nam nie wychodzi. Do tego sędzia pomylił się przy liczeniu naszych gemów serwisowych, zginęły piłki. Dlatego najważniejsze, że mamy to już za sobą. Po ciężkim boju udało nam się wyciągnąć zwycięstwo ze stanu 0-1 i dalej jesteśmy w turnieju. Skoro po tak słabej grze potrafiliśmy awansować, to znaczy, że stać nas w Australii na wiele.

[b]Pod bandażem na pana przedramieniu kryje się coś poważnego?[/b]

To na wszelki wypadek. Odczuwam lekki ból, ale nic, co wpływałoby na moją grę.

[b]Rz: Mecz z Australijczykami trwał blisko dwie i pół godziny, pierwszego seta przegraliście, drugi był horrorem... Takie kłopoty już w pierwszej rundzie? [/b]

[b]Marcin Matkowski:[/b] Zagraliśmy słabo, a rywale dobrze. Jeden świetnie serwował, drugi returnował. Ebelthite i Groth umiejętności mają lepsze, niż wskazuje na to ranking. Inni debliści przestrzegali nas przed tą parą.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Tenis
Z piekła do nieba. Carlos Alcaraz wygrywa Roland Garros
Tenis
Coco Gauff wygrała Roland Garros. Nowe porządki w Paryżu
Tenis
Roland Garros. Iga Świątek sprowadzona na ziemię. Będzie nowa królowa Paryża
Tenis
Roland Garros. Paryż w ekstazie, rewelacyjna Francuzka znów sprawiła sensację
Tenis
Iga Świątek w półfinale Roland Garros. Złapała wiatr w żagle