Po ciężkich bojach w pierwszym meczu eliminacji przeciwko Brytyjce Georgie Stoops, Marta Domachowska kolejne spotkanie rozpoczęła niepewnie. Jej tenis polega na posyłaniu mocnych piłek, które albo lądują w korcie, albo poza nim.
Przy stanie 2:4 Polka wyregulowała uderzenie do tego stopnia, że jej francuska rywalka nie miała wiele do powiedzenia. A sama nie mogła sobie poradzić z serwisową niemocą: błędy stóp lub podanie plasowane przy linii końcowej kortu były stałymi obrazkami. Dopingowana przez rodzinę i narzeczonego Pawła Korzeniowskiego Domachowska kontynuowała dobrą grę.
- Mecz był faktycznie dobry, ale najtrudniejszy jest zawsze ten ostatni, decydujący o awansie - dodała. Jej przeciwniczką będzie Anastazja Piwowarowa z Rosji.
Jeszcze lepiej zaprezentował się finalista juniorskiego US Open sprzed dwóch lat, Jerzy Janowicz. Nasz tenisista potrzebował kilku gemów by wejść w rytm (przegrywał 1:3), ale potem Francuz Sidorenko nie mógł znaleźć recepty na serwis olbrzyma z Lodzi.
Jak na ponad dwa metry wzrostu Janowicz poruszał się dobrze po korcie, zwłaszcza w decydujących momentach. Tie-break był nerwowy. Francuz wyszedł na prowadzenie, ale koncentracja przyszła w porę. Nie bez znaczenia był szalony doping grupy polskich kibiców, których było słychać w całej dzielnicy Queens.