Kryzys sprawił, że to największa w Polsce impreza dla tenisistów. Także najstarsza, rozegrana już po raz siedemnasty. Aż wierzyć się nie chce, że nigdy nie wygrał jej Hiszpan, choć próbowało wielu. W tym roku dwóch było w półfinałach, m.in. rozstawiony z nr 1 Albert Montanes, ale zgodnie przegrali i klątwa trwa dalej. Finałowym rywalem broniącego tytułu Francuza Florenta Serry zamiast Montanesa został Rosjanin Jewgienij Koroliew.
To typ showmana – wiecznie uśmiechnięty, dla każdego znajdzie miłe słowo, rzucone oczywiście doskonałym angielskim. Na powtarzające się pytania o Annę Kurnikową, jego kuzynkę, odpowiada, że poda numer telefonu, ale ona i tak zmienia go co dwa tygodnie. Ma dopiero 21 lat, a ogrywał już najlepszych na świecie, choć w rankingu nie może się przebić. - W ostatnich latach przeszedłem cztery operacje, więc chyba muszę trochę zwolnić - mówi szczerze. W finale szybko rozprawił się z bezradnym momentami Serrą.
Niespodziankę sprawili Tomasz Bednarek i Mateusz Kowalczyk, którzy wygrali grę podwójną, ładnie nawiązując do trzech triumfów Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego. Ich sukces jest pocieszeniem po fatalnej postawie Polaków w singlu: grało pięciu, w tym Łukasz Kubot, ale przegrali wszystkie mecze.
[ramka][b] Półfinały:[/b] F. Serra (Francja, 2) – O. Hernandez (Hiszpania, 5) 7:6 [1], 6:1; J. Koroliew (Rosja, 4) – A. Montanes (Hiszpania, 1) 4:6, 6:3, 6:2.
[b]Finał:[/b] Koroliew – Serra 6:4, 6:3.