Tydzień przed Wielkim Szlemem w Paryżu kobiecy tenis ma ostatni ważny przystanek w Warszawie. Turniej Polsat Warsaw Open ozdobi polski uśmiech Dunki Karoliny Woźniackiej oraz powab Jeleny Dementiewej. Od strony estetycznej narzekań nie będzie, obie ogląda się z przyjemnością.
Woźniackiej w kraju rodziców w turnieju WTA jeszcze nie widziano, grała przed laty jako juniorka. Miała walczyć w zeszłym roku, kontuzja przesunęła debiut o 12 miesięcy.
Wygrana w Warszawie ma znaczenie. Nagroda 98,5 tys. dol. dla najlepszej (z puli 600 tys.) oraz 470 pkt rankingowych dają szansę solidnego podbudowania kariery. Rok temu świetnie wykorzystała ją Rumunka Alexandra Dulgheru, wtedy 201. na świecie, dziś 38. Będzie bronić tytułu.
Losowanie zaplanowano na godz. 14 w sobotę. Będą Woźniacka, Aleksandra Woźniak i Marta Domachowska. Do tego czasu rozstrzygnie się, czy dwa wolne miejsca w drabince wykorzystają w ostatniej chwili mocne tenisistki, które odpadły wcześniej w Madrycie.
Możliwości są interesujące: w stolicy Hiszpanii nie grają już Serena Williams (1. WTA), Dinara Safina (3.), Swietłana Kuzniecowa (7.), Wiktoria Azarenka (11.), Maria Szarapowa (12.), Justine Henin (20.), Daniela Hantuchova (23.), a także Ana Ivanović (42.) i oczywiście Agnieszka Radwańska (9.).