Ostatni start Igi Świątek (15. WTA) przed powrotem na wielkoszlemowe korty w Paryżu wypadł ponownie w stolicy Włoch. Rok temu we wrześniowym turnieju poprzedzającym Roland Garros Polka przegrała gładko z Arantxą Rus, co trudno było odczytywać jako zapowiedź sukcesu.
Teraz spisała się lepiej, choć krecz rywalki w pierwszym secie przy stanie 5:4, 40-40 dla Igi nastąpił w momencie niebanalnym: prowadziła 1:0, potem przegrała cztery gemy po kolei, następnie wygrała cztery, i w tak interesującej chwili mecz się skończył.
Więcej powinien pokazać kolejny, z Karoliną Muchovą (20. WTA) lub Madison Keys (23. WTA). To silniejsze przeciwniczki niż Riske (27. WTA), której wysoki ranking ochroniła pandemia.
Chciałoby się zobaczyć mecz Świątek – Sofia Kenin (powtórkę ubiegłorocznego finału z Paryża), w trzeciej rundzie taka możliwość jest, ale także Amerykanka musi dać sobie radę z drugą rywalką i do tego brakiem trenera, skoro dwa dni temu zwolniła z pracy ojca Aleksandra.
Nieco wcześniej grała w poniedziałek Magda Linette (46. WTA). Stanęła przed trudnym zadaniem pokonania Petry Kvitovej (10. WTA). Kto liczył na nierówną formę Czeszki, ten się nie przeliczył – Petra w pierwszym secie strzelała piłkami po autach i przegrała 1:6. Niestety w końcu się wstrzeliła i ciąg dalszy był już standardowy: 6:0, 6:2 dla dwukrotnej mistrzyni Wimbledonu.