Mecz Halep – Williams dobrze się zapowiadał, ale Serena musiała oddać spotkanie walkowerem z powodu nagłego bólu w kolanie.
– Byłam na kortach treningowych, wszystko szło dobrze, ale dosłownie na dwie minuty przed końcem podczas serwisu poczułam potężne ukłucie. Spróbowałam raz jeszcze i było tak samo. Musiałam zejść z kortu i od razu zrobiłam wszystko co można, by grać: badania, plastry, nawet zastrzyk. Niegdy wcześniej nie robiłam zastrzyków kolano. Gdyby to nie było w Indian Wells pewnie bym tego nie zrobiła, ale chciałam tu grać o finał, chciałam dać z siebie 200 procent. Trudno, w tym roku jednak się nie dało... – mówiła dziennikarzom.
– To spory stan zapalny, ale mam nadzieję, że to kwestia paru dni, by się wyleczyć, a nie trzech-czterech tygodni kuracji. Może zagram w Miami – dodała amerykańska tenisistka.
Wielki powrót Sereny do Kaliforni po latach przerwy nie skończył się wedle najbardziej wyczekiwanego scenariusza, Simona Halep dostała prezent od losu i o tytuł zagra z nr 18., Jeleną Janković, która też nie była uważana za kandydatkę do takiego sukcesu, choć pięć lat temu wygrała w Indian Wells.
Serbka zwyciężyła w trzech setach Sabine Lisicki, półfinał był najbardziej interesujący w drugim secie, gdy Janković przegrywając 3:6 i 2:3 (z przełamaniem serwisu) potrafiła efektownie zmienić obraz gry. W rywalizacji z Halep Serbka przegrywa 1-3, ale wszystkie ich mecze były trzysetowe, więc ta statystyka Jeleny raczej nie peszy.