Janowicz chce mieć wroga

Nie może być tak, że przy Janowiczu nie ma psychologa. Andy Murray pracuje z psychiatrą, a rodzice łódzkiego tenisisty uważają taką pomoc za ujmę dla pozycji syna - mówi Adam Romer, komentator tenisa, redaktor naczelny magazynu „Tenisklub"

Aktualizacja: 01.07.2015 12:08 Publikacja: 30.06.2015 21:07

Jerzy Janowicz

Jerzy Janowicz

Foto: Fotorzepa, Bartek Jankowski Bartek Jankowski

Rzeczpospolita: Jerzy Janowicz po wimbledońskiej porażce oznajmił, że ma pan opuścić salę konferencji prasowej. Skąd ta nagła prośba?

Adam Romer

: To pytanie należy raczej skierować do tenisisty, tylko on może to szczerze wyjaśnić. Ja mogę się tylko domyślać, że Jerzy ma pretensje, moim zdaniem nieuzasadnione, które mogą się ciągnąć od czasu jego słynnej tyrady po meczu Pucharu Davisa z Chorwacją w kwietniu 2014 r. Jeżeli mam się więc domyślać, dlaczego Janowicz nie odpowiada na moje pytania, sądzę, że to może być pokłosie tamtej sytuacji.

Obaj wiemy, że „Tenisklub" nie pisał o Jerzym Janowiczu napastliwie, raczej apelował o dyskusję...

Najlepiej opisał to sekretarz naszej redakcji Artur Rolak po tamtej historii, gdy przypomniał, że często pisaliśmy o Jurku jako o obiecującym młodym tenisiście, który wchodzi dopiero w wielki światowy tenis. Opisywaliśmy go życzliwie, wyrażaliśmy nadzieję, że jego talent wybuchnie i polski tenis będzie miał z tego pożytek. Nie ma publikacji, w której pisalibyśmy o nim niesprawiedliwie. To się nie zmieni, choć sam Jerzy nie daje nam ku temu argumentów.

Czemu Janowicz nie potrafi się porozumieć z mediami? To niedojrzałość, wpływ otoczenia, braki wychowania?

Rozmawiałem o tym z wieloma osobami. Mam wrażenie, że w jego sztabie szkoleniowym i rodzinie panuje syndrom oblężonej twierdzy. Oni muszą stworzyć sobie wroga i tą wrogością się napędzają. Były wcześniej takie przypadki, ale mniej dotykały dziennikarzy, dotyczyły raczej kibiców, sędziów, przeciwników na korcie. Teraz padło na nas, jesteśmy tymi, którzy utrudniają mu karierę.

Trochę strach teraz cokolwiek radzić polskiemu tenisiście i jego bliskim. Czy widzi pan sposób rozwiązania tego w sumie bezsensownego konfliktu?

Pewnie mogłoby zostać tak, jak jest, ale lepiej się dogadać. Największą korzyść mieliby widzowie i czytelnicy, bo dowiedzieliby się więcej. Wizerunek tenisisty też by się poprawił. My pracujemy w usługach, jesteśmy tylko pasem transmisyjnym informacji, ale to nie znaczy, że można nas traktować, jak mówią dziś młodzi ludzie, z buta.

Co pan sądzi o przyszłości sportowej Jerzego Janowicza?

Zawsze powtarzałem, że ma ogromny potencjał; to człowiek, który może rywalizować z największymi sławami tenisa. Mieć talent, a go wykorzystać – to jednak zasadnicza różnica. Aby sięgnąć wysoko, Janowicz musi wykonać potężną pracę, mieć profesjonalny sztab, niczego nie ujmując trenerowi Kimi Tiilikainenowi. Nie może być tak, że przy Janowiczu nie ma psychologa. Andy Murray pracuje z psychiatrą, a rodzice łódzkiego tenisisty uważają taką pomoc za ujmę dla pozycji syna. Jeśli ma być mistrzem, musi zrozumieć, że potencjał to za mało, i przestać postrzegać ludzi wokół jako wrogów.

Rzeczpospolita: Jerzy Janowicz po wimbledońskiej porażce oznajmił, że ma pan opuścić salę konferencji prasowej. Skąd ta nagła prośba?

Adam Romer

: To pytanie należy raczej skierować do tenisisty, tylko on może to szczerze wyjaśnić. Ja mogę się tylko domyślać, że Jerzy ma pretensje, moim zdaniem nieuzasadnione, które mogą się ciągnąć od czasu jego słynnej tyrady po meczu Pucharu Davisa z Chorwacją w kwietniu 2014 r. Jeżeli mam się więc domyślać, dlaczego Janowicz nie odpowiada na moje pytania, sądzę, że to może być pokłosie tamtej sytuacji.

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu