Bywały lepsze mecze Szwajcara i Serba, choćby takie jak ostatni finał Wimbledonu, lecz tym razem to Novak trochę zawiódł. Nie można mu zarzucić, że się nie starał, bardzo chciał prowadzić wymiany i narzucać wolę na korcie w hali O2, ale zaskakująco często popełniał błędy, tylko po części wymuszone przez nadzwyczaj aktywną grę Federera.
Oba sety były podobne: wyrównana gra, od czasu do czasu fajerwerki tenisowej techniki, strategii i wyobraźni z obu stron, ale w końcu w grze Djokoviva trafiała się słabsza chwila, którą jego rywal wykorzystywał z werwą 20-latka, a nie 38-letniego wiarusa kortów.