Mirosław Żukowski z Londynu
Przeciwnikami Kubota i Melo w niedzielnym finale (16.30 czasu polskiego) będą Fin Henri Kontinen i John Peers (Australia) lub Jamie Murray (Wielka Brytania) i Bruno Soares (Brazylia). Z tą ostatnią parą Polak i Brazylijczyk przegrali ostatni mecz w grupie, gdy mieli już zapewniony awans do półfinału.
Zwycięstwo nad triumfatorami tegorocznego turnieju Roland Garros i jedyną parą, która przeszła przez rozgrywki grupowe bez porażki, przyszło Kubotowi i Melo bez nerwów. Pierwszego seta wygrali łatwo, w drugim było już napięcie, ale przy stanie 4:4 nastąpiło jednak decydujące przełamanie serwisu i po chwili Kubot przy swoim podaniu zakończył mecz.
Po zwycięstwie Łukasz Kubot powiedział:
Zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie i najważniejsze, że piątkowej porażce podnieśliśmy się, położyliśmy wszystko na stół i wyciągnęliśmy wnioski. Na pewno ważne było to, że przed ostatnim meczem w grupie wiedzieliśmy, że czy wygramy, czy przegramy, to przejdziemy dalej. Ale wiadomo - to biznes, punkty, pieniądze, koncentrowaliśmy się na każdym spotkaniu. W piątek graliśmy ostatni mecz, w sobotę pierwszy i było mało czasu na odpoczynek. Półfinał dobrze ułożył się od początku, przełamaliśmy serwis rywali już przy pierwszej szansie, gdy serwował Ryan Harrison. Potem skoncentrowaliśmy się tylko na swojej taktyce. W drugim secie utrzymywaliśmy podanie, i my i oni mieliśmy szanse na przełamanie. Nam się to udało za drugim razem, w dziewiątym gemie. To był przełomowy moment meczu.