Komunikat Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) sprzed kilku dni brzmiał optymistycznie: „Stan zaśnieżenia trasy na lodowcu Rettenbach jest satysfakcjonujący”. Dalej mogliśmy przeczytać, że obfite opady, do których przyczynił się huragan Boris, spowodowały, że już w połowie września na wysokości ponad 2 tys. m n.p.m. zaległa dwumetrowa warstwa naturalnego śniegu.
Najlepsi narciarze zjechali więc do Sölden, gdzie trenują od ponad tygodnia. Trudno się dziwić. Tam nigdy nie było problemów, nie trzeba było korzystać z dodatkowego naśnieżania, bo zawody odbywają się na lodowcu. Pytanie, czy lodowiec stanowiący ważne ogniwo alpejskiego ekosystemu nie powinien być oszczędzany?
Czytaj więcej
Arabia Saudyjska najpierw zorganizuje zimowe igrzyska, a pięć lat później piłkarski mundial. Półwysep Arabski staje się centrum światowego sportu.
Nieustanne zdziwienie budzi zarówno jego intensywna eksploatacja, jak i wczesnojesienny termin inauguracji zawodów Pucharu Świata, po tym weekendzie alpejczyków czeka niemal już tradycyjna, miesięczna przerwa w startach.
Alpejczycy piszą list, bo chcą ratować zimę
Narciarze o swoim sporcie myślą poważnie. Widzą, jakie problemy stwarza ocieplenie klimatu. Czują to często na własnej skórze, gdy organizatorzy odwołują zawody z powodu braku śniegu. „Natural Climat Change” uważa, że 53 proc. europejskich stacji narciarskich w przypadku ocieplenia o 2 st. Celsjusza nie będzie miało śniegu.