Zanim 19 czerwca reprezentacja Polski wyjdzie w Moskwie na boisko, by zmierzyć się z Senegalem, rozegra jeszcze dwa spotkania kontrolne. Dziś w Poznaniu z Chile i we wtorek na Stadionie Narodowym z Litwą. W pierwszym meczu Adam Nawałka da zagrać zawodnikom szykowanym do podstawowego składu na mundial. Drugie ze spotkań będzie raczej szansą dla zmienników.
Dwa lata temu, przed wyjazdem na Euro, scenariusz był podobny. Dwa mecze towarzyskie w krótkim odstępie czasu, pierwszy z silnym rywalem – wówczas z Holandią – drugi, na do widzenia z Litwą. Gdy porówna się składy z pierwszego meczu turnieju (z Irlandią Północną) oraz sparingu z Holandią, różnią się tylko dwoma nazwiskami. Jednym z tych, którzy wypadli, był Kamil Grosicki, znajdujący się wówczas w znakomitej formie.
Uwaga na zdrowie
Piłkarz mówił, że jedzie na Euro, by rozegrać turniej życia. Zaplanowano, że w sparingu z Litwą Grosicki wystąpi tylko w pierwszej połowie.
W przerwie zawodnik podszedł do trenera i argumentując zbliżającymi się urodzinami, wyprosił jeszcze kwadrans gry. W 55. minucie jeden z rywali mocno zaatakował Polaka i spowodował jego kontuzję. Potem była walka z czasem, masażyści na zmianę próbowali doprowadzić Grosickiego do takiego stanu, by mógł zagrać w inauguracyjnym spotkaniu na Euro. Ostatecznie Nawałka uznał jednak, że nie warto ryzykować i w pierwszym składzie wystawił Bartosza Kapustkę.
W meczu z Chile nadzwyczajnych emocji spodziewać się nie należy, w dużej mierze będzie chodziło o to, by nie zrobić sobie krzywdy przed wylotem do Soczi. Ale nie tylko uraz może spowodować utratę miejsca w składzie. Dwa lata temu w sparingu z Holandią swoją szansę zaprzepaścił Piotr Zieliński i w Euro zagrał ostatecznie tylko 45 minut w ostatnim meczu grupowym z Ukrainą.