Reklama

Szczepłek: Neymar al dente

Eric Cantona naśmiewa się z fryzury Neymara. Sparodiował ją poprzez nałożenie sobie na głowę makaronu. To, co Neymar ma na głowie, może świadczyć o tym, co ma w jej wnętrzu. Mam na myśli gust, ale ponieważ z nim się nie dyskutuje, niech sobie nosi koafiurę, jaką chce.

Aktualizacja: 24.06.2018 23:23 Publikacja: 24.06.2018 18:59

Szczepłek: Neymar al dente

Foto: AFP

Gorzej, że fryzura Neymara pasuje do jego gry. Piłkarz uważany za jednego z najlepszych na świecie uprawia sztukę dla sztuki. Jego dryblingi są tyleż fascynujące, co irytujące, bo rzadko prowadzą do celu. W dodatku Neymar przy każdym kontakcie z przeciwnikiem tylko patrzy, jakby tu się przewrócić i poturlać po boisku, aby zwrócić uwagę sędziego i kibiców na swój niełatwy los. Rzeczywiście, obrońcy Brazylijczyka nie oszczędzają, ale on z efektownego padania zrobił sztukę obliczoną na współczucie. To już jest człowiek trawa.

Patrząc na Neymara, coraz częściej zastanawiam się nad apostazją z kościoła brazylijskiego. Wychowany jestem na takich świętych jak Pele, Garrincha czy Didi, przeszedłem epoki kanonizowanych: Zico, Socratesa, modliłem się do błogosławionych Romario, Ronaldo, Rivaldo, Ronaldinho. Aż na mundialu we Francji (1998) pojawił się Denilson. On zachwiał moją wiarą w żółtą koszulkę; jego gra polegała na permanentnym dryblingu, w którym zapominał się do tego stopnia, że stawał się ofiarą własnych zwodów. Nie nadążał za nimi. A kiedy tańczył nad piłką, przypominał Berbera wymachującego wielkim mieczem przed Indianą Jonesem. Obrońcy, zamiast zachwycać się choreografią Brazylijczyka, po prostu wybijali mu piłkę spod nóg i z głowy.

Denilson był najdroższym piłkarzem świata, a zakończył karierę w lidze wietnamskiej. Stał się symbolem nowego pokolenia brazylijskich piłkarzy grających w Europie, których oglądanie sprawia przyjemność, dopóki zachwytów nie zastąpi refleksja, że ten cyrk do niczego nie prowadzi.

Neymar należy do wyższej kategorii, bo on, choć bywa irytujący, potrafi też wygrać mecz.

Podczas mistrzostw świata w Korei i Japonii (2002) Ronaldo zrobił sobie na głowie coś, czego wcześniej nikt nie widział. Trudno było od tego dziwowiska oderwać wzrok, ale grał tak, że jego grzywka na ogolonej głowie mało nas interesowała.

Reklama
Reklama

Rozumiem, że piłkarze muszą zwracać na siebie uwagę. Po to wychodzisz na boisko, żeby cię widzieli i zapamiętali. Minęła epoka szarych graczy, wszystkich w jednakowych czarnych butach z nierzucającymi się w oczy grzecznymi fryzurami, takimi samymi na każdą okazję. Wyłomu w tej klasyce dokonał George Best. Z długimi włosami był bitelsem na boisku. Napastnik Charlie George z Arsenalu z włosami do ramion reprezentował na stadionach hippisów. Długie włosy Guentera Netzera i broda Paula Breitnera były dowodem wyzwolenia z niemieckiego drylu.

W ich przypadku fryzury stanowiły manifest wolności. U piłkarzy z Czechosłowacji i NRD „pióra" opadające na kark i równa grzywka na czole stanowiły już wyłącznie okazję do żartów. Wielu polskich piłkarzy poddało się, niestety, tej modzie. Dwie dekady wcześniej Kazimierz Deyna nosił powszechne w Polsce bokobrody, nazywane również kotletami lub pekaesami. Tyle że on po prostu naśladował kolegów z dużego miasta. Kiedy został wielkim piłkarzem – naśladowano jego.

Dziś, kiedy sponsor każe wkładać kolorowe buty, żeby widzieli je potencjalni nabywcy, kiedy podczas meczu nie wolno nosić biżuterii, można się wyróżnić tylko tatuażami i fryzurą. Tatuaże słabo widać, a kiedy jest ich zbyt dużo, zlewają się w masę. Pozostaje fryzura. Im gorsza, tym lepsza.

Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama