We wrześniu Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) poprosiła Rosję o wyjaśnienie niespójności w przesłanych jej elektronicznych danych z laboratorium w Moskwie, sugerując manipulacje. Przesłanie tych materiałów miało być sygnałem, że RUSADA, oskarżana o ukrywanie w latach 2011–2015 dopingu sponsorowanego przez państwo, dąży do samooczyszczenia i przejrzystości.
Ganus nie ma złudzeń, że doszło do manipulacji i przekazanie Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) sfałszowanych danych odbije się Rosji czkawką. W wywiadzie dla agencji AFP powiedział, że w najbardziej optymistycznym scenariuszu jego rodacy będą mogli wystartować pod neutralną flagą – tak jak przed rokiem w Pjongczangu. Spodziewa się także innych sankcji: wykluczenia Rosji z międzynarodowych federacji, ograniczeń w organizowaniu zawodów oraz kar finansowych.
Rosyjski minister sportu Paweł Kołobkow wysłał do WADA list wyjaśniający, ale według Ganusa skala manipulacji jest tak duża, że tłumaczenia mogą się okazać niewystarczające. Zaznacza, że organizacja, którą kieruje, nie miała nic wspólnego z oszustwem, gdyż nie posiadała dostępu do bazy danych. Jego zdaniem za fałszerstwami stoją wysokiej rangi urzędnicy, próbujący chronić najlepszych sportowców stosujących doping.
– Czyje nazwiska tam były? Kim byli ludzie, którzy potrafili infiltrować Komitet Śledczy, jakie mieli uprawnienia? To bardzo poważna sprawa, cios dla obecnych i przyszłych pokoleń sportowców – podkreśla Ganus, nominowany na szefa RUSADA w 2017 r.
Nie pierwszy raz ostro krytykuje on władze rosyjskiego sportu oraz rosyjskie media, oskarżając je o próbę zdyskredytowania go i forsowanie teorii o zachodnim spisku przeciw Moskwie.