Reklama
Rozwiń

Kolejny etap wyścigu ku zgubie

Chaos, niejasne kryteria dopuszczania do startu, protesty – tak wygląda dziś kolarstwo. Wielki sport złamany najpierw przez doping, a potem kłótnie wszystkich ze wszystkimi

Publikacja: 15.02.2008 03:02

Kolejny etap wyścigu ku zgubie

Foto: Reuters

Organizatorzy Tour de France właśnie odmówili grupie Astana, w której jeździ zwycięzca ostatniego TdF Alberto Contador, zaproszenia do udziału w tegorocznym wyścigu. Dla jednych to logiczna konsekwencja dopingowych grzechów kazachskiego teamu. Dla innych dyskryminacja i działanie na szkodę kolarstwa.

Cały spór wpisuje się w konflikt organizatorów wielkich wyścigów – m.in. TdF, Giro d’Italia, Vuelta a Espana – z Międzynarodową Unią Kolarską (UCI). Ta walka trwa od 2005 roku, bo wówczas ruszył cykl Pro Tour, ukochane dziecko władz światowego kolarstwa. To seria prestiżowych wyścigów pod egidą UCI, w których prawo i obowiązek startu mają najlepsze ekipy, tzw. elita.

Nowy cykl zdaniem jego twórców był odpowiedzią na potrzeby globalizacji. – Kolarstwo zostało zredukowane do czterech krajów, a taka sytuacja nie była dobra – mówi Hein Verbruggen, były szef UCI i pomysłodawca Pro Tour. Jego zdaniem trzeba iść tam, gdzie są pieniądze i przyszłość. Stąd włączenie w tym roku do cyklu wyścigu w Australii i plany rozszerzenia go o Rosję, Chiny czy nawet Argentynę.

– Dotychczasowy kalendarz imprez kolarskich przejdzie do historii – zapowiada Verbruggen. To nie może się podobać organizatorom wielkich wyścigów, którzy czują, że zagrożona jest zarówno ich władza, jak i zyski. Pro Tour uważają za pomysł narzucony przez UCI i nietrafiony. Obie strony depczą sobie po odciskach, każdy powód do sporu jest dobry. Na przykład ostatnia sprawa Astany.

Szefowie Amaury Sport Organization, właściciele praw do Tour de France, tłumaczyli decyzję o wykluczeniu Astany „uszczerbkiem, jaki ponieśli wyścig i kolarstwo” w wyniku skandali dopingowych z udziałem kolarzy kazachskiej grupy. Jej lider Aleksander Winokurow został w ubiegłym roku wykluczony z Wielkiej Pętli za doping krwi. Równocześnie wycofano z wyścigu całą drużynę.

Obecna ekipa z Kazachstanu z poprzednią ma jednak niewiele wspólnego. To zupełnie nowy zespół. Dyrektorem został Belg Johan Bruyneel pracujący dotychczas w Discovery Channel, który doprowadził do siedmiu zwycięstw w TdF Lance’a Armstronga, a w ostatniej Wielkiej Pętli świętował sukces z Alberto Contadorem. Właśnie młody Hiszpan jest dziś liderem Astany.

– Zmieniło się wszystko oprócz nazwy – mówi Bruyneel. Władze Kazachstanu dały nam carte blanche, nie wywierają presji, nie żądają spektakularnych zwycięstw. Wydamy w tym roku 460 tysięcy euro na wewnętrzny program antydopingowy. Co jeszcze mamy zrobić?

Ale i dyrektor Tour de France Christian Proudhomme ma swoje argumenty. – W 2007 roku również słyszeliśmy tłumaczenia, że to nowa ekipa. Zaufaliśmy, zaprosiliśmy Astanę i ... wiadomo, jak się skończyło.

Prezydent UCI Pat McQuaid, jak było do przewidzenia, nie rozumie decyzji organizatorów. – Astana zrobiła wszystko, aby odciąć się od przeszłości. Ta drużyna otrzymała licencję, co oznacza, że spełnia wszelkie kryteria – sportowe, etyczne i finansowe – mówi McQuaid. I zapowiada, że od tej pory wyścigi organizowane przez ASO nie będą wpisywane do kalendarza UCI. A chodzi o pomniki kolarstwa, bo oprócz Tour de France ASO organizuje m.in. wyścigi Paryż – Nicea, Paryż –Roubaix, Liege – Bastogne – Liege, Strzała Walońska.

W tych imprezach na pewno nie pojedzie Astana. Pełną listę uczestników Tour de France poznamy 29 lutego. Można się spodziewać jeszcze wielu burzliwych reakcji. Choćby takich, jakie wywołała niedawna decyzja dyrekcji Giro d’Italia, która nie zaprosiła do udziału w tegorocznym wyścigu czterech ekip elity Pro Tour: Astany, Bouygues Telekom, Credit Agricole i High Road (do niedawna T-Mobile), ale znalazła miejsce dla przeciętnego szwajcarskiego zespołu NGC Medical z praktycznie nieznanymi kolarzami. Zaproszono też włoską grupę LPR (ze zwycięzcami tego wyścigu Danilo di Lucą i Paolo Savoldellim w składzie), choć zdaniem UCI organizatorzy Giro nie mieli prawa tego zrobić. LPR nie ma tzw. dzikiej karty uprawniającej do startu w największych tourach, bo jej zawodnicy nie uczestniczą w projekcie paszportu biologicznego, który ma być nowym orężem w walce z dopingiem.

Kryteria sportowe przestały mieć znaczenie. Decyduje kaprys organizatorów wyścigów - Paco Fernandez szef Caisse d’Epargne

– To powrót do sytuacji sprzed 20 lat. OK, nowy regulamin pozwala organizatorowi zaprosić, kogo chce. Ale wszyscy wiedzą, że jest hierarchia nie tylko wyścigów, ale i ekip – mówi szef UCI.

Decyzję szefów Giro o niezaproszeniu Astany i trzech innych grup z Pro Tour oprotestowała połowa zespołów uczestniczących w tym cyklu. Domagają się spotkania z organizatorami największych wyścigów, aby wyjaśnić kryteria selekcji uczestników. Straszą bojkotem. – Kryteria sportowe przestały mieć znaczenie – mówi Paco Fernandez, dyrektor hiszpańskiej grupy Caisse d’Epargne.

– Decyduje kaprys organizatorów wyścigów. Oni pokazują, że gdy im tak wygodniej, nie przejmują się regułami UCI.

Niepokoi się Stowarzyszenie Kolarzy Zawodowych (CPA). Żąda ustanowienia obiektywnych i nienaruszalnych reguł selekcji do wyścigów. – Osłabianie ekip przez pozostawianie ich w niepewności co do startu w danej imprezie nie sprzyja pozyskiwaniu sponsorów. Zawodowe kolarstwo i kolarze bardziej niż kiedykolwiek potrzebują stabilności, a nie zamieszania – napisał w specjalnym oświadczeniu przewodniczący Cedric Vasseur.

Jaki to sport – pyta hiszpański dziennik „El Pais” – który zamierza organizować zawody w styczniu w Australii i Kalifornii, w lutym w RPA, w maju w Rosji i w Chinach, w czerwcu na południu Europy, w sierpniu w Niemczech, a we wrześniu w Polsce? Który nie pozwala uczestniczyć w jednej z najważniejszych imprez czołowym ekipom, a zaprasza drużynę z trzeciej ligi? W najważniejszej imprezie nie pozwala bronić tytułu zwycięzcy z poprzedniego roku, a dopuszcza regionalną ekipę bretońską. Sport z ponadstuletnią tradycją, który nagle, zapominając o swoich osiągnięciach i zdobywanym przez lata szacunku, na oczach zdezorientowanej publiczności prze prosto do swojej zguby.

W tegorocznym Giro d’Italia przywrócono czarną koszulkę. Będzie ją nosił ostatni zawodnik w klasyfikacji. Przygotowania do pogrzebu kolarstwa?

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku