Tego faktu nie da się podważyć: sportowcy w nowych kostiumach wywrócili światowe tabele i sprowokowali dyskusję, która już przed kilku laty angażowała pływacki świat. Czy można pozwolić, by o wynikach w jednym z najpopularniejszych sportów miały decydować laboratoria i pieniądze producentów sprzętu?
Firma Speedo nie ma wątpliwości – skoro jej najnowsze dzieło, w które włożyła lata badań i miliony dolarów, uzyskało homologację FINA, to trzeba się cieszyć, że pomaga pływakom, i czekać na nowe rekordy. – Będzie więcej fajerwerków – mówi dyrektor wykonawczy Speedo Stu Isaac i sugeruje, by patrzeć, co będzie się działo podczas olimpijskich kwalifikacji w USA. Michael Phelps, główna gwiazda firmy, po pierwszym włożeniu czarnego cuda z superwłókien powiedział: – Kiedy wskoczyłem w nim do wody, poczułem się jak rakieta.
Wiara, że można stworzyć „najszybszy kostium na świecie”, ożywia Speedo i inne firmy, które z nią rywalizują: Arenę (w Eindhoven zrobiła prezentację kostiumu R-Evolution, w zawodach krajowych pływają w jej barwach Otylia Jędrzejczak i Paweł Korzeniowski), TYR Sport Inc. (wspomaga ekipę Francji), Adidasa, Dianę (to dostawca reprezentacji Polski) i jeszcze kilka innych.
Trudno, żeby było inaczej, skoro testy wykazują, że ultracienka tkanina bez szwów zwiększa pływalność (daje wrażenie gładkiego przesuwania się w wodzie), ogranicza drżenie mięśni i wibracje skóry, utrzymuje właściwą pozycję sportowca, działa jak coś w rodzaju elastycznego gorsetu.
Naukowcy są zdania, że dzięki racerowi pływacy są w stanie zwiększyć swą wydolność do 5 procent. Trzykrotny mistrz olimpijski Holender Pieter van den Hoogenband ujął rzecz inaczej: – Ten kostium pozwala szybko pływać nawet mało utalentowanym zawodnikom, ale nowe rekordy nie mają wartości.