Hiszpania: Kaprysy lisa Luisa

Najstarszy trener Euro 2008 i jedna z najmłodszych drużyn – jak się okazuje, to całkiem udane połączenie

Publikacja: 16.05.2008 18:12

Luis Aragones

Luis Aragones

Foto: Rzeczpospolita

Luis Aragones w lipcu skończy 70 lat. Ma energię gimnazjalisty, temperament choleryka i alergię na jedno imię, jak na złość wymawiane przy nim bez przerwy. – Raul? Wiesz, na ilu turniejach był Raul? Na trzech mistrzostwach świata i dwóch mistrzostwach Europy. Czyli na pięciu. A wiesz, ile tytułów w nich zdobył? Żadnego! – krzyczał trener do jednego z kibiców przez ogrodzenie Las Rozas, ośrodka hiszpańskiej federacji pod Madrytem.

Była późna jesień ubiegłego roku, zbliżał się jeden z decydujących o losie eliminacji do Euro meczów – z Danią. Mało kto jednak chciał z Aragonesem rozmawiać o tym, jak pokonać Duńczyków. Większość przyszła na happening pod tytułem „Gdzie jest Raul?” – zbiorowe szaleństwo opanowujące od półtora roku kibiców w Hiszpanii za każdym razem, gdy zbliża się mecz reprezentacji.

Aragones pozostaje nieugięty. Od września 2006 r. i porażki z Irlandią Północną 2:3 najskuteczniejszy piłkarz w historii reprezentacji (44 gole w 102 meczach) nie zagrał w niej ani razu. Nie pomogło aż 17 goli w lidze ani drugi z rzędu tytuł mistrza z Realem. Trener ma innych ulubieńców, młodych Fernando Torresa i Davida Villę, najskuteczniejszego hiszpańskiego strzelca eliminacji. Raulowi nawet nie wysyła powołań.

Pytanie, które Aragones wykrzykiwał do kibica w Las Rozas, było retoryczne. Wiadomo, że Raul nie zdobył żadnego tytułu, tak jak nie zdobyli go Santillana, Camacho, Zubizarreta, Butragueno i wielu innych słynnych hiszpańskich zawodników. Mistrzostwo Europy z 1964 r. pozostaje jedynym wielkim międzynarodowym sukcesem piłkarzy tego kraju.

Aragones chce patrzeć do przodu. Po porażce z Irlandią Północną zrozumiał, że gdy mówił do swojej młodzieży – m.in. rozgrywającego Cesca Fabregasa, lewoskrzydłowego Davida Silvy, obrońcy Sergio Ramosa (żaden z nich nie ma więcej niż 22 lata) – by zaczynała brać odpowiedzialność za grę, a jednocześnie dawał jej do pomocy Raula, sam sobie przeczył.

Kapitan Realu to zbyt silna osobowość, młodzi instynktownie oglądali się na niego. Zwolennicy Raula szybko zapomnieli też, jak wyglądały treningi podczas mundialu w Niemczech, z którego Hiszpanie odpadli w drugiej rundzie po dramatycznym meczu z Francuzami. Młodzi kadrowicze dobrze się razem bawili, a Raul przemykał gdzieś ze zwieszoną głową, ciągle skwaszony i demonstracyjnie ignorujący Aragonesa.

Spór o Raula zaszedł tak daleko, że piłkarz i trener poczuli się w obowiązku zwołać wspólną konferencję. Ogłosili podczas niej, iż osobiście nic do siebie nie mają i gdy tylko się okaże, że są sobie znowu potrzebni, na pewno połączą siły.

Na razie to bardziej Raul potrzebuje kadry niż ona jego. Z 14 ostatnich meczów Hiszpania 12 wygrała, dwa zremisowała. Przez cztery lata pracy Aragonesa zdarzyły jej się tylko cztery porażki. Duńczyków po wspominanym wyżej zgrupowaniu pokonała w Aarhus 3:1, a półtora miesiąca później świętowała awans do Euro z pierwszego miejsca w grupie.

Jak jednak wiadomo z najnowszej historii nieszczęść hiszpańskiej reprezentacji, żadna seria nie jest gwarancją sukcesu. Przed mundialem piłkarze Aragonesa byli niepokonani w 25 meczach, w grupie grali pięknie. A w drugiej rundzie trafili na wieczór przebudzenia Zinedine’a Zidane’a i zamiast młodej Hiszpanii do ćwierćfinału awansowali staruszkowie z Francji.

Po tamtej porażce pojawiły się wezwania do dymisji, ale Aragones je zignorował. Postanowił dalej odmładzać kadrę i jeszcze mniej przejmować się tym, co o nim piszą i mówią. Kiedy trener zaczyna konferencje prasowe, lont już płonie, nie wiadomo tylko, jak wielki ładunek jest tym razem podłożony.

Zdarzało mu się przerywać nagle i wychodzić z sali, wpadać w szał podczas wywiadów. W ubiegłym roku po eliminacyjnym zwycięstwie nad Łotwą trener wolał z Oviedo do Madrytu jechać samochodem, niż lecieć czarterem razem z dziennikarzami.

Aragones uważa, że trenerowi, który prowadził m.in. Atletico, Barcelonę, Valencię, Betis, Sevillę, Mallorcę, należy się trochę więcej szacunku ze strony młodszych. Ale nie chodzi tylko o kaprysy człowieka niesłusznie krytykowanego. Aragones to stary lis. Tak bardzo koncentruje na sobie uwagę, a często i niechęć, że piłkarze mogą się za taką tarczą chować. Wielu jeszcze tego potrzebuje. W szerokiej kadrze na Euro Aragones ma zaledwie ośmiu piłkarzy 30-letnich lub po trzydziestce. W podstawowym składzie rzadko jest ich więcej niż trzech: w obronie Carles Puyol, Joan Capdevila albo naturalizowany Argentyńczyk Mariano Pernia, w pomocy David Albelda lub hiszpański Brazylijczyk Marcos Senna, w ataku czasami Raul Tamudo. W kadrze dominuje pokolenie piłkarzy urodzonych w latach 80.

Aragones jako selekcjoner jest w świetnej sytuacji. Piłkarze, którzy grają za granicą, mają miejsca w składach swoich drużyn – Cesc Fabregas, Fernando Torres, Pepe Reina, Alvaro Arbeloa, Xabi Alonso – a z Primera Division trener może powołać do kadry aż 70 procent zawodników. I to jakich! Na Xaviego może liczyć każdy trener, Andres Iniesta niejeden raz ratował drużynę w eliminacjach, Puyol straszy odwagą na granicy szaleństwa, Ramos jest dobry i z boku obrony, i w środku.

Nową twarzą będzie Dani Güiza z Realu Mallorca, nieoczekiwany lider strzelców Primera Division. Siedemnastolatek z Barcelony Bojan Krkić na finały nie pojedzie – sam uznał, że jest za młody na takie wyzwania. Jeśli chodzi o piłkarzy, Hiszpania ma same silne punkty, ale jako drużyna – kilka słabych. Nigdy nie będzie dla kibiców ważniejsza od Realu, Barcelony czy nawet Valencii i Betisu. Nie zaśpiewa sobie hymnu przed meczem, bo stary frankistowski tekst jest zakazany, a nowego nie udało się jeszcze uzgodnić. Nie zagra w niektórych hiszpańskich miastach, bo byłaby tam bardzo niemile widziana. To musi mieć wpływ na piłkarzy, skoro kraj pełen talentów tak często na wielkich turniejach ma powody, by się wstydzić.

Jak mówi Aragones, każdy trener hiszpańskiej reprezentacji kończy źle. On już zapowiedział, że kończy na Euro 2008. Potem chce znów pracować w klubie.

Bramkarze

Iker Casillas (Real Madryt), Pepe Reina (Liverpool), Andres Palop (Sevilla)

Obrońcy

Joan Capdevila (Villarreal), Alvaro Arbeloa (Liverpool), Sergio Ramos (Real), Carles Puyol (Barcelona), Juanito (Betis), Raul Albiol, Carlos Marchena (obaj Valencia), Fernando Navarro (Mallorca)

napastnicy: D. Villa (Valencia), D. Guiza (Real Mallorca), S. Garcia (Real Saragossa), F. Torres (Liverpool).

Pomocnicy

Marcos Senna, Santi Cazorla (obaj Villarreal), Xabi Alonso (Liverpool), Cesc Fabregas (Arsenal), Xavi Hernandez, Andres Iniesta (obaj Barcelona), David Silva (Valencia), Ruben de la Red ( Getafe)

Napastnicy

David Villa (Valencia), Dani Güiza (Mallorca), Fernando Torres (Liverpool), Sergio Garcia (Real Saragossa)

Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali