Reklama

Holendrzy mogą wybierać

Trener Holendrów Marco van Basten wystawi dzisiaj rezerwowych, ale nie tylko dlatego Rumuni mogą wygrać i awansować do ćwierćfinału

Publikacja: 17.06.2008 07:29

Van Bastenowi namnożyło się w ostatnich dniach przyjaciół, a i starzy znajomi o nim nie zapominają. „Mamy nadzieję, drogi Marco, że będziemy ci mogli dziękować nie tylko za fantastyczny futbol, jaki pokazuje twoja drużyna, ale i za przysługę, którą możesz oddać swojemu staremu koledze Roberto i swoim licznym włoskim wielbicielom” – pisze Arrigo Sacchi w swoim felietonie w „La Gazzetta dello Sport”.

Sacchi to trener van Bastena z wielkiego Milanu, wspomniany Roberto to oczywiście Donadoni, jeden z wielu piłkarzy tamtej drużyny, którzy dziś prowadzą reprezentacje lub znane kluby. O jaką przysługę chodzi, też nie trzeba tłumaczyć.

Od zwycięstwa nad Francją trwa zabawne chwilami przeciąganie liny. Włoscy i francuscy dziennikarze dociekają, czy Holendrzy na pewno są w stanie zagrać dziś nie gorzej niż w dwóch poprzednich meczach i zwyciężyć, a rumuńscy chwytają się każdego argumentu świadczącego, że jednak nie. Szukają ich nie tylko w obozie Holendrów.

Trener francuskich mistrzów świata z 1998 roku Aime Jacquet już pogratulował rumuńskiej reprezentacji awansu. „Holendrzy nie będą chcieli się spocić, ich trener, mając zapewniony awans, da odpocząć swoim najlepszym piłkarzom. Czy to jest uczciwe? A co znaczy uczciwość w futbolu? Zrobiłbym dokładnie tak jak van Basten, gdybym był na jego miejscu” – mówi Francuz w wywiadzie dla rumuńskiej „Gazeta Sporturilor”.

Van Basten przed meczem dawał do zrozumienia, że wybierze kompromis: gra będzie taka jak dotychczas, ale piłkarze inni. Najbardziej zmęczeni muszą odpocząć, podobnie jak zawodnicy, którzy mają żółte kartki – Nigel de Jong i Andre Ooijer.

Reklama
Reklama

– Ale o tym, że ten mecz potraktujemy ulgowo, nie ma w ogóle mowy. To nie będzie drużyna rezerwowych, mam w kadrze 23 piłkarzy na podobnym poziomie – mówi holenderski trener. Piłkarze mu wtórują. – Nie lubię przegrywać nawet w ping-ponga z kolegami, a co dopiero w meczu mistrzostw Europy – zapewnia Robin van Persie.

W tym zamieszaniu Rumuni są na drugim planie, choć pokazali już w tym turnieju, że na awans zasługują. Nie przegrali z Francuzami, byli o krok od zwycięstwa nad Włochami. I mają miłe wspomnienia z niedawnych meczów z Holandią. Grali z nią w eliminacjach do ME i zajęli pierwsze miejsce w grupie, wygrywając 1:0 u siebie i remisując 0:0 na wyjeździe.

Rumuńska drużyna broni się jak greccy mistrzowie Europy sprzed czterech lat, a pomocników i napastników ma lepszych, tyle że na razie nieskutecznych. Zresztą dzisiaj nie musi wcale wygrać, bo remis w drugim meczu jest więcej niż prawdopodobny. Jeśli będzie bezbramkowy, Rumuni mogą awansować, nawet przegrywając z Holendrami.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama