Rodzinna tragedia Khalida Boulahrouza

W szpitalu w Lozannie zmarła córeczka holenderskiego obrońcy. Urodziła się o 3 miesiące za wcześnie, lekarze nie byli w stanie jej uratować. Piłkarz zostanie jednak z drużyną do końca mistrzostw.

Publikacja: 19.06.2008 19:41

Khalid Boulahrouz (z lewej) i Wesley Sneijder

Khalid Boulahrouz (z lewej) i Wesley Sneijder

Foto: AFP

Na zdjęciach z wtorkowego meczu z Rumunią można zobaczyć, jak Sabia Boulahrouz przytula męża gratulując mu zwycięstwa. Przyjechała do Szwajcarii razem z grupą żon i narzeczonych holenderskich piłkarzy. O tym, że trafiła do szpitala, Boulahrouz dowiedział się w środę podczas popołudniowego treningu, ze Stadionu Olimpijskiego w Lozannie odjechał w eskorcie policji. Wieczorem przyjechali tam również jego najbliżsi przyjaciele z reprezentacji: Ruud van Nistelrooy, Edwin van der Sar, Nigel de Jong i Robin van Persie. Wczoraj o 10.46 na stronie holenderskiej federacji pojawiła się informacja, że urodzona w 24 tygodniu ciąży Anissa zmarła. Holendrzy na prośbę piłkarza odwołali zaplanowane wcześniej śniadanie z dziennikarzami, ale kilka godzin później Marco van Basten ogłosił, że Boulahrouz chce pojechać z reprezentacją do Bazylei na ćwierćfinałowy mecz z Rosją.

Miało go w ogóle nie być na tych mistrzostwach. Gdy van Basten robił swój casting, wybierając 23 reprezentantów, Boulahrouza wykreślił z listy jako ostatniego. Dopisał go znowu, gdy kontuzja wykluczyła z Euro 2008 Ryana Babela. A potem trener zaskoczył wszystkich, zmieniając przed pierwszym meczem ustawienie obrony tak, by znalazło się w niej miejsce dla piłkarza wypożyczonego z Chelsea do Sevilli. To John Heitinga usiadł na ławce, a Boulahrouz we wszystkich grupowych meczach grał na prawej stronie.

Głośne "Boula-boula, boula-boula, Bou-la-hrouz!" słychać z trybun po kilka razy podczas każdego meczu Holendrów. Wesley Sneijder i van Persie mogą strzelać gole, van der Sar ratować drużynę w bramce, ale holenderscy kibice najbardziej lubią właśnie jego. Nie tylko za to, że ze wszystkich holenderskich piłkarzy w tym turnieju najczęściej odbiera piłkę rywalom. Bardziej za poczucie humoru poza boiskiem, za szaleństwo w oczach, gdy zaczyna się mecz. Przydomka "Khalid Kanibal" nie dostaje się za nic. Mundial w Niemczech Boulahrouz skończył czerwoną kartką w meczu drugiej rundy z Portugalią. Uderzył łokciem Luisa Figo, brutalnie sfaulował Cristiano Ronaldo. Droga bez zjazdu

"Kanibal" to przezwisko od kolegów z drużyny. On sam mówi o sobie "maminsynek". - Moja młodość to była droga szybkiego ruchu bez żadnej możliwości zjazdu w bok. Miałem niewyparzony język i żyłem w swoim świecie - wspomina. Jego rodzice przyjechali do Holandii z Maroka. Khalid urodził się w Maassluis jako jedno z ich dziewięciorga dzieci. - I najbardziej uciążliwe dla rodziców - mówi. Gdy miał szesnaście lat, zmarł ojciec. Musiał zacząć utrzymywać rodzinę, a przede wszystkim dojrzeć: wcześniej wyrzucono go z juniorskich drużyn Ajaksu i Haarlemu.

W następnym klubie, AZ Alkmaar, też w końcu uznali, że jest bardziej ciężarem niż pomocą. - Przez dwa lata po śmierci ojca nie mogłem dojść ze sobą do ładu - opisuje czas buntu. "Jego podejście do życia było proste: Jestem Khalid, i co mi zrobicie?" - wspominał w wywiadzie dla "Het Parool" Hans van Koning, wówczas trener rezerw AZ. Van Koning zobaczył w nim coś, czego poprzedni trenerzy nie potrafili dostrzec, ale miał już dość ciągłych wizyt w szkole i przekonywania, że Khalid to tak naprawdę grzeczny chłopak, tylko czasami wstępuje w niego diabeł.

"Dałem mu w końcu do wyboru: albo szukasz dalej szczęścia sam, albo chwycisz się ostatniej szansy, którą ci daję" - mówi Van Koning. W AZ nie mógł go zatrzymać, zapytał znajomego w RKC Waalwijk, czy nie przyjrzeliby się Boulahrouzowi w meczu towarzyskim. Trenerem w RKC był wtedy Martin Jol, potem menedżer Tottenhamu, dziś w Hamburger SV. Khalid przyjechał, zagrał i został. Jolowi spodobała się jego waleczność i pewność siebie. Trzy lata później doceni je również Marco van Basten. Boulahrouz zaczął grać w reprezentacji za jego kadencji. Przed jednym z pierwszych meczów, z Anglią, van Basten zapytał go, czy wszystko zrozumiał z odprawy. "Trenerze, myszka się nie przeciśnie" - usłyszał.

Od tamtej rozmowy minęły cztery lata, Boulahrouz z RKC przeniósł się do Hamburger SV, stamtąd do Chelsea i w końcu do Sevilli, ale w reprezentacji wciąż był pierwszy, gdy trzeba było rozładować atmosferę. Na zgrupowaniu w Szwajcarii parodiował znane postaci, z popisowym numerem: odprawą w wykonaniu pewnego trenera surinamskiego pochodzenia. Van der Sar mówił o nim: "To jest piłkarz, którego drużyna potrzebuje podczas długich wieczorów na zgrupowaniach". Teraz on jak nigdy wcześniej potrzebuje drużyny.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium