Reklama
Rozwiń

Ojciec znów miał rację

Radwańska w II rundzie. Polka pokonała Chan Yung-Jan z Tajwanu 6:1, 7:6 (8-6), chociaż w drugim secie przegrywała 1:5 i 0-30. Następna rywalka to Włoszka Francesca Schiavone

Publikacja: 12.08.2008 03:44

Ojciec znów miał rację

Foto: Rzeczpospolita

Wreszcie ktoś z polskich tenisistów wygrał mecz na igrzyskach. Od 1988 roku do poniedziałku bilans wynosił 0 zwycięstw, 7 porażek. Radwańska nie wiedziała, że pisze nową kartkę historii.

Wynik może tego nie sugeruje, ale mecz był pełen nieoczekiwanych emocji. Nie mogło być inaczej, gdy od wyniku 6:1 przechodzi się w następnym secie do 1:5 i traci jeszcze dwie piłki przy własnym serwisie, następnie odrabia stratę i wygrywa w nerwowym tie-breaku.

Chan Yung-Jan (70 WTA) za kilka dni skończy 19 lat. Wszystko, co warte uwagi, zdobyła jednak w deblu, łącznie z grą w finale Australian Open i US Open. Minęło zaledwie 18 minut, a już Radwańska prowadziła 5:0. Chen zerwała się w końcu do desperackiego ataku, przegrać do zera to zawsze wstyd. Udało się. W czasie przerwy poprosiła o pozwolenie na spacer do toalety.

Wróciła inna kobieta. Pierwszego gema jeszcze przegrała, ale potem trzeba było przecierać oczy. Długie wymiany i akcje przy siatce bez zarzutu, porządny serwis też działał. Dawno Agnieszka nie przegrała tylu gemów do zera. Siedzący blisko kortu Piotr Radwański zaczynał się denerwować, ale z ojcowską wiarą mówił, że mecz wciąż można wygrać w dwóch setach.

Miał rację. Agnieszka odnalazła swój rytm, przeszła trud powolnego odrabiania gemów od wyniku 1:5. Każdy punkt trzeba było wybiegać, każdą akcję kończyć dokładnie. Przy stanie 5:5 polska część trybun odetchnęła z ulgą. Z pochmurnego nieba zaczęło kropić, Agnieszka spytała sędziego, czy nie jest za ślisko. Tata trener cicho zaprotestował. – Ona jest od ciebie dużo cięższa – syknął. Przerwy nie było.

Gdy mecz doszedł do tie-breaku, wydawało się, że na kort wrócił spokój, ale było to wrażenie złudne. Radwańska prowadziła już wprawdzie 4-2, ale po chwili przegrywała 4-6. Na szczęście swoją pozycję w rankingu starsza z sióstr z Krakowa zawdzięcza właśnie takiej grze, jak w tych decydujących chwilach. Obroniła obie piłki setowe i po chwili dziękowała rywalce za mecz. Nie wygląda na to, by bała się Włoszki Schiavone (26 WTA). Kiedyś z nią przegrywała, ale było to dawno.

W środę pierwsze spotkania trzech polskich debli i drugi mecz Radwańskiej. ?

Kobiety: A. Radwańska (Polska, 8) - Chan Yung-jan (Tajwan) 6:1, 7:6 (8-6); S. Williams (USA, 4) - O. Goworcowa 6:3, 6:1; S. Kuzniecowa (obie Rosja, 3) - Li Na (Chiny) 7:6 (7-5), 6:4; J. Dementiewa (Rosja, 5) - K. Bondarenko (Ukraina) 6:1, 6:4; D. Safina (Rosja, 6) - M. Santangelo (Włochy) 6:3, 7:6 (7-1).

Mężczyźni: R. Federer (Szwajcaria, 1) - D. Tursunow (Rosja) 6:4, 6:2; R. Nadal (Hiszpania, 2) - P. Starace (Włochy) 6:2, 3:6, 6:2; N. Djoković (Serbia, 3) - R. Ginepri (USA) 6:4, 6:4; N. Dawydienko (Rosja, 4) - E. Gulbis 6:4, 6:2; J. Tipsarević (Serbia) - D. Ferrer (Hiszpania, 5) 7:6 (10-8), 6:2.

Najważniejsza jest wygrana, nieważne ile, nawet 15:13 w trzecim secie. Ciężko się grało, bo zwykle na kortach tenisowych nie ma wrzasków, a tutaj w czasie gry cały czas słyszałam śpiewy i krzyki z drugiego stadionu. Zwróciłam też uwagę sędziemu na tych paru panów, którzy stali na górze za kamerami i rozmawiali bardzo głośno przez komórki. Byli ogromnie hałaśliwi. To byli Polacy. Gdy spadł deszcz, zrobiło się bardzo ślisko. Pomyślałam, że lepiej przerwać mecz, niż skręcić nogę, chociaż to byłoby gorzej dla mnie, wtedy już lepiej mi szło. Nie odpuszczam żadnego spotkania, to także udowodniłam dzisiaj. Kontuzji palca nie czułam, to mnie cieszy. Mam nadzieję, że ból nie wróci, ale wciąż jestem na środkach przeciwzapalnych i przeciwbólowych. Tabletki łykam trzy razy dziennie – jeszcze przez parę dni. Chodzę na zabiegi, leczenie trwa cały czas.

Wreszcie ktoś z polskich tenisistów wygrał mecz na igrzyskach. Od 1988 roku do poniedziałku bilans wynosił 0 zwycięstw, 7 porażek. Radwańska nie wiedziała, że pisze nową kartkę historii.

Wynik może tego nie sugeruje, ale mecz był pełen nieoczekiwanych emocji. Nie mogło być inaczej, gdy od wyniku 6:1 przechodzi się w następnym secie do 1:5 i traci jeszcze dwie piłki przy własnym serwisie, następnie odrabia stratę i wygrywa w nerwowym tie-breaku.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku