Reklama
Rozwiń

Dwóch chce naraz

Indywidualna aż do bólu dyscyplina sportu, jaką jest tenis, ma od zawsze swoją wersję zespołową. Debel wymyślono chyba po to, by z długo przygotowywanego kortu mogła korzystać większa liczba osób. Do dziś w wielu klubach wewnętrzny regulamin nakazuje, by popołudniami grać w pierwszej kolejności deble. Pojedynki singlowe dozwolone są tam tylko wtedy, gdy nikt nie czeka na wolny kort.

Aktualizacja: 27.10.2008 21:02 Publikacja: 27.10.2008 20:58

Kiedy zaczynałem grać, los postawił mi na drodze Ksawerego Tłoczyńskiego. Brat Ignacego, jednego z najwybitniejszych polskich tenisistów, był trenerem niezwykłym i sugestywnym, ale przede wszystkim uchodził za wyjątkowego speca od gry podwójnej. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek później oglądał takie wykłady z taktyki ustawiania się, wzajemnego ubezpieczania w ataku i w obronie. Nie pamiętam innych tak skutecznych lekcji wolejowych, wspartych przez monologującego "Ksawcia" i jego charakterystyczne demonstracje w półprzysiadzie.

Na Warszawiance często zbierała się wtedy tenisowa reprezentacja. Bywał regularnie trener kadry Zbigniew Bełdowski. Obaj panowie lubili rozmawiać o deblu, słyszałem, jak narzekali, że brak nam – poza Wojtkiem Fibakiem i Tadeuszem Nowickim – wybitnych specjalistów od tej konkurencji. Czterdzieści lat temu zgłaszali różne pomysły, jak graczy do takich występów zachęcić.

Tylko patrzeć, jak minie dziesięć lat od chwili, kiedy zacząłem wpisywać na stronę internetową Polskiego Związku Tenisowego informacje o startach naszych reprezentantów w imprezach punktowanych do klasyfikacji ATP oraz WTA. I widzę, że debliści grają coraz lepiej. W singlu Polacy przegrywają w pierwszym, najdalej drugim meczu, w parach ci sami zawodnicy awansują znacznie dalej. Nasi tenisiści coraz więcej jeżdżą po świecie, coraz częściej grają. Korzystają z każdej okazji, by zdobywać punkty oraz trochę dolarów.

Na szczycie rankingu mamy dziś parę eksportową, o krok od występu w drugim już turnieju mistrzów. Ale do elity, obok dwójki Mariusz Fyrstenberg – Marcin Matkowski, kandyduje więcej osób, co widać było na przykładzie olimpijskiej reprezentacji w Pekinie.

Gra podwójna nie jest i nigdy nie była sumą umiejętności singlowych występujących. Na korcie akcenty rozłożone są inaczej, zagrania najcenniejsze to – poza serwisem – return oraz wolej. W deblu znacznie mniej się po korcie biega. Ten drugi zawsze może pomóc koledze lub go ubezpieczyć w trudnym momencie. Liczy się zgranie i wzajemne zrozumienie.

To nie powinna być polska specjalność, ale jest. Bogu dzięki, że chociaż na korcie od czasu do czasu potrafimy się dogadać.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2008/10/27/karol-stopa-dwoch-chce-naraz/]Skomentuj[/link][/ramka]

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku