Adamek wejdzie do ringu w Newark (New Jersey) w sobotę nad ranem czasu polskiego.
Poprzedni pojedynek z rodakiem Banksa Steve'em Cunninghamem (13 grudnia 2008) odbył się w tym samym miejscu, w imponującej, mieszczącej 20 tysięcy widzów, hali Prudential Center. Polak trzy razy rzucił na deski mistrza świata, odebrał mu tytuł i zapowiedział, że rusza na podbój Ameryki.
Jego kolejny rywal nie jest wprawdzie tak utytułowany jak Cunningham, ale to nie oznacza, że z góry można zakładać zwycięstwo Adamka. 26-letni Banks (20 wygranych, 14 przed czasem) jest niepokonany na zawodowych ringach. Wysoki (191 cm) i silny, bije znacznie mocniej niż ostatni przeciwnik, a sam nie pada po byle jakim ciosie.
Wychowanek Kronk Gym z Detroit będzie miał w narożniku słynnego trenera mistrzów, 64-letniego Emanuela Stewarda, który prowadził do boju takich asów jak Lennox Lewis czy Oscar De La Hoya. Steward, w 1963 roku zdobywca ogólnokrajowych Złotych Rękawic w wadze koguciej, od dawna jest też trenerem młodszego z braci Kliczków, Władymira, posiadacza dwóch mistrzowskich pasów (IBF, WBO).
Steward jak zwykle jest pewny siebie, bardziej chyba niż sam Banks. Ale to charakterystyczne dla tego trenera. Kiedy przygotowywał Graziano Rochcigianiego do rewanżowego pojedynku z Dariuszem Michalczewskim, wychwalał swego podopiecznego pod niebiosa, a o "Tygrysie" wyrażał się bez entuzjazmu. Po walce, w której Michalczewski zmusił "Rocky'ego" do poddania, zmienił zdanie i komplementował już tylko zwycięzcę. O przegranym nie powiedział słowa. Teraz też twierdzi, że w Prudential Center obejrzymy show Banksa, który bije tak mocno jak zawodnicy wagi ciężkiej i wytrzymuje bez problemów ciosy takich gigantów jak Kliczko, z którym od kilku lat toczy sparingi.