To najważniejsza wiadomość mistrzostw w Ostrowcu Świętokrzyskim. Ważniejsza chyba od kilkudziesięciu rekordów Polski pobitych na pływalni. Najlepsza polska pływaczka, mistrzyni olimpijska z Aten, była mistrzyni i rekordzistka świata stwierdziła, że możliwości jej współpracy z trenerem Słomińskim ostatecznie się wypaliły. – Będę teraz pracować z Robertem Białeckim, drugim trenerem AZS AWF Warszawa – oświadczyła w Ostrowcu, gdzie pływała tylko w sztafetach. Nie jest wykluczone, że Otylia wyjedzie trenować w innym kraju.
Paweł Słomiński przyznał, że czuł pismo nosem, choć po cichu liczył, że będą wspólnie przygotowywać się do igrzysk w Londynie. Twierdzi, że miał opracowany taki plan i tylko od Otylii zależało, czy go zaakceptuje.
Trener uważa, że Otylia zdecydowała się zakończyć współpracę, która przyniosła polskiemu pływaniu tyle sukcesów, przede wszystkim z powodu sporów o ocenę przygotowań do igrzysk w Pekinie. Otylia ponoć twierdziła, że nie zrobiono wszystkiego, by zdobyła tam medal, a Słomiński uważa, że miał za mało czasu na przygotowania i miejsce na podium było nieosiągalne.
O tym, że Otylii zabraknie na mistrzostwach świata w Rzymie, mówiono już wcześniej. Teraz nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle wróci do wielkiego pływania. Ona sama nie daje na te pytania konkretnej odpowiedzi. Zapowiada, że przygotuje się do jesiennych mistrzostw Polski i postara się w nich uzyskać minimum na mistrzostwa Europy na krótkim basenie w Stambule. Ale to jeszcze nic pewnego.
Niestety nieobecnych w Rzymie będzie więcej. U Mateusza Sawrymowicza, mistrza świata z Melbourne na 1500 metrów, wykryto mononukleozę, co oznacza kilkumiesięczny rozbrat z pływaniem. A to był jeden z nielicznych kandydatów do medalu.