[b][link=http://blog.rp.pl/fafara/2009/09/29/wdowczyk-na-zywo/]Skomentuj[/link][/b]

Wdowczyk długo unikał kontaktów z mediami, przebąkiwał tylko, że kiedyś powie coś więcej na temat oskarżeń, które padły pod jego adresem, no i teraz, gdy znalazł się w studiu przed kamerą i mikrofonem, zdobył się zaledwie na przeprosiny najbliższych.

Ktoś powie, że czepiam się faceta, który wiele przeszedł i który już dostał za swoje i w mediach, i w prokuraturze, i na końcu w sądzie. Może rzeczywiście jestem przesadnie krytyczny, ale nie zmienia to faktu, że Wdowczyk występem w programie Tomasza Lisa nie poprawił swoich notowań na mojej liście rankingowej. Nie spodziewałem się oczywiście, że były reprezentant kraju sypnie szczegółami na temat korupcji w polskiej piłce. Liczyłem jednak, że się pokaja i sam sobie wyznaczy pokutę. Tylko w ten sposób człowiek, który się potknął, może próbować wrócić do grona ludzi uczciwych. Występ telewizyjny mógłby być znakomitą ku temu okazją.

Tymczasem pan Dariusz próbował zbagatelizować swoje czyny. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie. Opowiadał dyrdymały na temat presji wyniku, jaką odczuwał, gdy pracował jako trener w Koronie Kielce. Dodał, że w środowisku piłkarskim nikt się nie spodziewał, iż korupcja zacznie być ścigana z taką determinacją. Innymi słowy, każdy z tych ludzi, którzy przez lata ustawiali mecze, liczył na bezkarność. Z tego, co Wdowczyk mówił w poniedziałek w telewizji, wynika niezbicie, iż dla niego tragedią nie jest to, że popełnił przestępstwo, ale to, że został osądzony i skazany. To nic nowego, tak rozumuje większość ludzi, którzy wchodzą w konflikt z prawem.

Gość programu Tomasza Lisa wyznał, że chciałby kiedyś wrócić do pracy w piłce nożnej. Prędzej czy później tak pewnie się stanie, choć nie brak głosów, by obłożyć Wdowczyka dożywotnim zakazem działania w futbolu. Jestem przeciwny tak drastycznym karom. Każdy ma prawo do odkupienia win, a przecież byłemu trenerowi Korony Kielce trudno się równać ze słynnym reżyserem filmowym ściganym przez amerykańskim wymiar sprawiedliwości od kilkudziesięciu lat. Tylko jak miałoby owo grzechów odkupienie wyglądać w przypadku Dariusza Wdowczyka? Może w ramach pokuty powinien objąć reprezentację Polski po Leo Beenhakkerze?