W górnej połówce ligowej tabeli wciąż jeszcze cisza przed burzą. Zespoły z walczącej o tytuł czwórki czekają na decydujące mecze między sobą. Dopiero za dwa tygodnie pretendenci staną do bezpośrednich starć. W ten weekend wszyscy zagrają na wyjazdach.
Jak udowodniła w poprzedniej kolejce Legia, w grupie mistrzowskiej punkty można stracić z każdym. Obrońcy tytułu jako jedyni z czołówki nie wygrali swojego meczu – zaledwie zremisowali 1:1 u siebie z Wisłą Kraków. Teraz zawodnicy Jacka Magiery jadą do Szczecina, gdzie w niedzielę na ich drodze stanie Pogoń.
Najtrudniejsze zadanie czeka jednak trenera Nenada Bjelicę. Lech był murowanym faworytem finału Pucharu Polski przeciwko Arce Gdynia. Od ponad miesiąca i pierwszego półfinału przeciwko Pogoni (wygranego 3:0) poznaniacy przyjmowali gratulacje za zdobycie Pucharu Polski. Zbytnia pewność siebie, podsycana komentarzami ekspertów, zgubiła jednak Lecha. Arka przechytrzyła – nie bez pomocy szczęścia – zespół Bjelicy.
Teraz przed Chorwatem zadanie, by swoich rozbitych psychicznie i wielce zawiedzionych piłkarzy zmotywować do walki o tytuł. Lech jedzie do Niecieczy, gdzie w tym sezonie tylko bezbramkowo zremisował.
Lider z Białegostoku z kolei wybiera się do Kielc. Dobrą wiadomością dla Michała Probierza jest to, że do zespołu Jagiellonii wrócił Konstantin Vassiljev. Estończyk pojawił się na boisku już w końcówce wygranego 1:0 meczu z Pogonią.