[b][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2009/12/06/uwaga-na-rezerwowych/]skomentuj na blogu[/link][/b]
W każdej kolejce co najmniej kilkunastu piłkarzy nie potrafi trafić w piłkę (o bramce nie mówiąc) a sędziowie podejmują decyzje wołające o pomstę do nieba. Jeśli Marcin Mięciel nie zdobywa gola stojąc na wprost bramki, a jego koledzy nie są lepsi, to Legia nie wygrywa z przetrzebionym kontuzjami i kartkami Zagłębiem. Drużyną, którą w sierpniu w stolicy pokonała 4:0.
A przecież, choć każdy weekend przynosi stresy i irytację, spowodowane błędami sędziowskimi (jedenastka dla Jagiellonii podyktowana za faul poza polem karnym, gol dla Bełchatowa pada z karnego po starciu bez faulu) i kiksami zawodników, to każda niesie też trochę optymizmu. Zwłaszcza pod koniec sezonu, kiedy kontuzji i kar za kartki jest więcej, trenerzy muszą wystawiać zawodników rezerwowych, zwykle bardzo młodych. W Lechu zadebiutował 17-letni obrońca Marcin Kamiński, w Legii 19-letni napastnik Jakub Kosecki, syn Romana. Bramkarz Odry Michał Buchalik ma lat 20 i gdyby stali przed nim lepsi obrońcy, na pewno puszczałby mniej bramek. Jego rówieśnik Grzegorz Sandomierski został uznany przez samych zawodników Piłkarzem Października, ale trener Michał Probierz woli Grzegorza Szamotulskiego, który zresztą zawalił pierwszego gola z Odrą.
Tomasz Frankowski, rozpoczynający mecz w Wodzisławiu jako rezerwowy powiedział skromnie: - Ronaldo siedzi na ławce w Realu to ja mogę w Jagiellonii. A kiedy już wyszedł na boisko, wykorzystał dwa karne i uratował swojej drużynie remis.
Dopóki w Polsce gra Frankowski i kilku jeszcze innych, choć nie tak mądrych i błyskotliwych starszych piłkarzy, można mieć nadzieję, że młodzi będą się mieli od kogo uczyć.