Wyrok na Kornelię Marek

Próbka B potwierdziła, że Polka brała EPO. Została usunięta z kadry, czeka ją co najmniej dwuletnia dyskwalifikacja

Aktualizacja: 17.03.2010 13:43 Publikacja: 17.03.2010 02:49

Kornelia Marek jest gotowa poddać się karze i walczyć o powrót do sportu

Kornelia Marek jest gotowa poddać się karze i walczyć o powrót do sportu

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Badanie było formalnością. Musiałby się zdarzyć cud, żeby dowodów na stosowanie erytropoetyny – hormonu przyspieszającego produkcję czerwonych krwinek – nie znaleziono w próbce B, skoro były w A. Obie pobrano od Kornelii Marek po olimpijskiej sztafecie narciarskiej 4x5 km, w której Polki były szóste. – Na tym poziomie kontroli błędy się raczej nie zdarzają – mówi „Rz” Jarosław Krzywański, członek komisji medycznej Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Informację o wynikach kontrekspertyzy MKOl przekazał do Polski wczoraj wieczorem i od razu posypały się kary. Polski Związek Narciarski zdecydował, że poprosi Ministerstwo Sportu o skreślenie Marek z kadry olimpijskiej i cofnięcie jej stypendium. Teraz pora na sankcje MKOl i Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS).

MKOl wymaże z tabel 11. miejsce Polki w biegu na 30 km i szóste miejsce sztafety, ale przede wszystkim zakaże Marek startu w następnych igrzyskach, w Soczi w 2014 roku. Od niedawna MKOl stosuje zasadę, że kto zostanie złapany podczas igrzysk i ukarany przez międzynarodową federację rządzącą danym sportem dyskwalifikacją na co najmniej sześć miesięcy, nie ma wstępu na następną olimpiadę. A FIS na pewno zdyskwalifikuje Polkę na co najmniej dwa lata, bo wspomaganie krwi to najpoważniejsze z dopingowych przewinień. Marek nie ma nic na swoje usprawiedliwienie. Na wczorajszym spotkaniu w PZN w obecności prawników próbowano ustalić, jak doszło do dopingu. Marek powtarzała, że nie wie, skąd EPO wzięło się w jej organizmie.

Przyznała, że brała zastrzyki, ale nie było w nich niczego nielegalnego. Fizjolog Witalij Trypolski powiedział to samo: dawałem zastrzyki, ale nie z EPO, tylko w ramach przepisów. Lekarz kadry Stanisław Szymanik też nie przyznał się do winy. Na spotkaniu zabrakło trenera kadry Wiesława Cempy. Nie zdążył dojechać do Krakowa.

[srodtytul]Dopingowa loteria[/srodtytul]

Nie wiadomo jeszcze, kiedy FIS wymierzy karę. Wczoraj Marek spisała w PZN oświadczenie, które PKOl ma do piątku przekazać federacji narciarskiej. Ale nie ma w nim nic, co by dawało podstawę do łagodniejszej kary. Niewiedza zawodnika nie jest usprawiedliwieniem, w myśl przepisów antydopingowych on ma obowiązek wiedzieć, co jest w zastrzykach, które przyjmuje, jest też odpowiedzialny za ludzi ze swojego otoczenia.

Dlatego trudno liczyć, że Marek zrzuci winę na kogoś ze sztabu. Sama się w ten sposób nie uratuje, a obwinionych narazi na banicję od czterech lat wzwyż, bo tak FIS karze tych, którzy doping podają albo pomagają go tuszować.

Jeśli FIS wymierzy Marek dyskwalifikację nie dłuższą niż dwa lata, może dojść do ciekawej sytuacji: będzie mogła wystartować w MŚ w Val di Fiemme w 2013, ale rok później na igrzyskach nie. Z informacji „Rz” wynika, że Polka nie zamierza kończyć kariery, chce przyjąć karę i wrócić do sportu.

Najważniejsze pytania pozostają bez odpowiedzi: kto dał jej doping, czy podczas igrzysk, czy wcześniej. - Teoretycznie EPO mógło być podane już na igrzyskach - mówi doktor Krzywański. Zgadza się z nim Robert Śmigielski, poprzedni lekarz polskich olimpijczyków. - Wystarczy spojrzeć na kolarzy. Oni najczęściej wpadają dlatego, że biorą na zawodach. EPO to loteria. A jednocześnie jest środkiem dość łatwo dostępnym. To nie steryd anaboliczny, rzadko używany w leczeniu klinicznym – mówi Śmigielski.

EPO to zakazane paliwo sportów wytrzymałościowych: kolarstwa, biegów, biatlonu, wioślarstwa itd.

[srodtytul]Guru z Internetu[/srodtytul]

Według Śmigielskiego jest mitem, że erytropoetynę podaje się tylko chorym na niewydolność nerek, że zawsze jest bardzo droga. – Nie, biorą ją choćby świadkowie Jehowy, żeby uniknąć zakazanego przez ich religię przetaczania krwi. Podaje się ją po poważnych operacjach, przy krwotokach, niedokrwistości. Przy tak wielu okazjach, że dostęp nie jest problemem. Cena może nim być, jak się chce mieć coś superczystego z Zachodu. Ale mniej oczyszczone EPO ze Wschodu jest dużo tańsze. Minęły też czasy wielkich macherów od dopingu. Dziś nie ma guru, jest Google. Wystarczy tam wpisać hasło „jak się dopingować” i już mamy 100 tysięcy pomysłów na branie i maskowanie.

Polska biegaczka jest jedyną osobą złapaną podczas ostatnich igrzysk na tak poważnym dopingu. U słowackiego hokeisty wykryto pseudoefedrynę, a u rosyjskiej hokeistki inny stymulant, ale wytłumaczyli się przyjmowaniem leków na przeziębienie i skończyło się reprymendą.

[ramka][srodtytul]Adam Giersz, minister sportu i turystyki[/srodtytul]

Chciałbym wierzyć, że Kornelia Marek przyjęła doping nieumyślnie. To możliwe, sportowcy dostają kroplówki z dozwolonym wspomaganiem, muszą ufać lekarzowi, fizykoterapeucie. Trzeba wszystko sprawdzić i tym zajmie się PZN. Według nowej ustawy o sporcie podanie dopingu jest przestępstwem, a kara to dwa lata więzienia. Postępowanie prowadził będzie prokurator, a nie związek sportowy. Walka z korupcją w futbolu byłaby niemożliwa, gdyby odpowiedzialny za to był wciąż tylko PZPN. Teraz to sprawa prokuratora i sytuacja się zmieniła. Z dopingiem powinno być podobnie.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Piotr Nurowski, prezes PKOl[/srodtytul]

Zobowiązałem PZN, by jak najszybciej wyjaśnił, kto zawinił. Przecież nikt nie wrzucił dziewczynie pastylki do herbaty, ona sama musi napisać w oświadczeniu, kto jej to podał, a PKOL wyśle tę informację do MKOL. Sztafeta, która zajęła w Vancouver szóste miejsce, zostanie zdyskwalifikowana, ale zrobię wszystko, by pozostałe dziewczyny na tym nie ucierpiały – jeśli są czyste – i nie odebrano im stypendiów.

[i]j.p.[/i][/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=p.wilkowicz@rp.pl]p.wilkowicz@rp.pl[/mail][/i]

Badanie było formalnością. Musiałby się zdarzyć cud, żeby dowodów na stosowanie erytropoetyny – hormonu przyspieszającego produkcję czerwonych krwinek – nie znaleziono w próbce B, skoro były w A. Obie pobrano od Kornelii Marek po olimpijskiej sztafecie narciarskiej 4x5 km, w której Polki były szóste. – Na tym poziomie kontroli błędy się raczej nie zdarzają – mówi „Rz” Jarosław Krzywański, członek komisji medycznej Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?