Romans z kibolem

Specjalnie mnie nie dziwi, że kluby piłkarskie wchodzą w porozumienie z chuliganami czy wręcz bandytami, którzy mienią się kibicami.

Publikacja: 31.03.2010 22:05

Jeden z takich przypadków opisała niedawno "Gazeta Wyborcza". Dotyczy on Wiary Lecha, czyli stowarzyszenia kibiców, które za zgodą władz klubu pilnuje porządku na stadionie w Poznaniu. Grupie tej prokuratura zarzuca handel narkotykami w czasie meczu, a także organizowanie mordobić zwanych ustawkami.

Jak powiadam, nie dziwi mnie to zbytnio, bo pamiętam, że w czasach szkolnych sprytni nauczyciele wyznaczali często na dyżurnego największego rozrabiakę. I zwykle mieli spokój. Ale tylko do momentu, gdy do szkoły zaczęli przychodzić rodzice ciężko pobitych przez dyżurnego kolegów. W Poznaniu też mają teraz skutki uboczne swojego pragmatyzmu.

Kluby romansują z kibolami nie tylko dlatego, że nie chcą rozrób na trybunach i walk z policją podczas każdego meczu. Władze Lecha wiedzą doskonale, że przykręcenie śruby szalikowcom może oznaczać pustki na trybunach. Oraz ciszę lub co najwyżej obelgi, tak jak na Łazienkowskiej w Warszawie. Zwolnionych przez chuliganów miejsc nie wypełnią ojcowie z małymi dziećmi, którzy nagle zaczną przychodzić na mecze. A puste krzesełka to przecież także pustki w klubowej kasie.

To z tej przyczyny szefowie Górnika Zabrze przeszli do porządku nad agresywną wizytą kiboli na treningu prowadzonym przez słynnego Henryka Kasperczaka. To z tego powodu prezes Wisły Kraków Ludwik Miętta-Mikołajewicz, po tym jak szalikowcy spuścili powietrze z opon w samochodach koszykarek, powiedział: – Rozumiem rozgoryczenie fanów. I dodał: – Chcemy uniknąć konfliktu z kibicami.

Wszystko jasne. Kto nie stosuje tej elastycznej taktyki, ten traci. Tak jak szefowie warszawskiej Legii, którzy wydali wojnę kibolom. Chwała im za to, podobnie jak tym wszystkim, którzy w tej antykibolowskiej batalii uczestniczą. Nigdzie jednak (łącznie z wywiadem z premierem Donaldem Tuskiem w "Gazecie Wyborczej") nie dostrzegłem pomysłu, jak ucywilizować te dziesiątki tysięcy piłkarskich szalikowców, nie wyganiając ich jednocześnie ze stadionów. Trzeba znaleźć jakiś złoty środek, którym na pewno nie jest romansowanie z przestępcami.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/fafara/2010/03/31/romans-z-kibolem/]Skomentuj[/link][/ramka]

Jeden z takich przypadków opisała niedawno "Gazeta Wyborcza". Dotyczy on Wiary Lecha, czyli stowarzyszenia kibiców, które za zgodą władz klubu pilnuje porządku na stadionie w Poznaniu. Grupie tej prokuratura zarzuca handel narkotykami w czasie meczu, a także organizowanie mordobić zwanych ustawkami.

Jak powiadam, nie dziwi mnie to zbytnio, bo pamiętam, że w czasach szkolnych sprytni nauczyciele wyznaczali często na dyżurnego największego rozrabiakę. I zwykle mieli spokój. Ale tylko do momentu, gdy do szkoły zaczęli przychodzić rodzice ciężko pobitych przez dyżurnego kolegów. W Poznaniu też mają teraz skutki uboczne swojego pragmatyzmu.

Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji