Potrafi pani ocenić na gorąco to, co się stało w tegorocznym Wimbledonie?
Agnieszka Radwańska:
Tak jak już powiedziałam w pierwszej rozmowie z Sue Barker, jeszcze na korcie – to były najlepsze dwa tygodnie mego życia. Kiedy niemal całe dzieciństwo poświęcasz na tenis, to gra w finale Wimbledonu musi być twoim marzeniem. Tak więc jestem szczęśliwa, ale oczywiście porażka zawsze powoduje smutek, zwłaszcza po takim dobrym i trudnym meczu. Ale finał to finał.