W tym roku wzięło w nich udział 140 tysięcy chłopców i dziewcząt, urodzonych w roku 2002. Walczy się o Puchar Tymbarku. Firma jest jego sponsorem od sześciu lat i zawsze zabiera zwycięzców w atrakcyjne futbolowo miejsca.

Byli na Camp Nou, na Wembley, San Siro, w Amsterdamie... Trzej chłopcy wyróżniający się na takich turniejach trafili już do reprezentacji Polski juniorów do lat 17, trenera Marcina Dorny. Tegoroczni zwycięzcy pochodzą z województwa zachodniopomorskiego.

Kiedy w Warszawie zbierało się konsylium w sprawie dachu nad Stadionem Narodowym, dzieci z Wałcza, Szczecina, Szczecinka, Bobolic robiły rozgrzewkę przed meczami w Ciudad del Futbol. Taką nazwę nosi centrum szkoleniowe Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej w Las Rozas, na przedmieściach Madrytu. Pięć boisk, hala, muzeum piłkarskie, sale konferencyjne, hotel dla pierwszej reprezentacji, która akurat ćwiczyła na ostatnim, zupełnie odgrodzonym od świata boisku. Na pozostałych bawiły się piłkami dzieci w różnym wieku, od czteroletnich począwszy. Dyrektorem szkółki i koordynatorem trenerów w Las Rozas jest Eduardo Valcárcel, jedna z najpopularniejszych postaci hiszpańskiego futbolu, uznany tam za Trenera Roku 2001. Zaraża dzieci i ich rodziców miłością do piłki, przekonuje, że każdy może spełnić swoje marzenia a wiara czyni cuda. Jeździ z wykładami po całym świecie, w roku ubiegłym był gościem konferencji trenerów PZPN.

Wielu jest takich misjonarzy. Eduardo różni się od nich kalectwem. Kiedy miał półtora roku, przeżył wypadek samochodowy, stracił lewą nogę, amputowaną od pachwiny. Dziś ma ponad 40 lat, gra pomagając sobie kulami, żongluje piłką jak Brazylijczyk i bez przerwy się uśmiecha. Przeciw mistrzom Polski dziesięciolatków wybrał drużynę chłopców o rok młodszych, najlepszych w szkółce hiszpańskiej federacji. Polacy pokonali ich 4:2, pokazując akcje, po których bili brawo nawet rodzice hiszpańskich chłopców. A po meczu poklepywali naszych (dziewczynki też wygrały 4:2).

Hiszpanie nie byli przygotowani na wymianę prezentów (od Polaków dostali czapeczki), więc po meczu Eduardo dał naszym trenerom torbę pomarańczy. Chociaż cała polska grupa zwiedzała Madryt, stadion Santiago Bernabeu i była na meczu mistrzów świata i Europy, spotkania w Las Rozas były dla tych dzieci najważniejsze. Będą pamiętać o nich długo, a już zwłaszcza obierając w Bobolicach hiszpańskie pomarańcze.