Przygotowania do sezonu 2014 upływały głównie pod znakiem utyskiwań fanów na nowe jednostki napędowe V6: cichsze, o pojemności zaledwie 1,6 litra – niczym w zwykłym kompaktowym samochodzie.
Szybko się okazało, że nawet w zakneblowanych wyścigówkach kierowcy potrafią stworzyć pasjonujący spektakl, a pod koniec nowe samochody uzyskiwały już lepsze czasy okrążeń niż poprzednie, głośno ryczące konstrukcje z silnikami V8.
Mercedes najlepiej odrobił lekcję z nowych przepisów, wykorzystując atut, jakim było projektowanie samochodu oraz nowej jednostki napędowej przez tę samą firmę. Taką okazję miało też Ferrari, ale jego bolid okazał się niewypałem i po pierwszym sezonie bez zwycięstwa od 1993 roku w Maranello poleciały głowy. Dwukrotnie zmieniono szefa ekipy, a rozczarowany postawą zespołu Fernando Alonso odszedł za porozumieniem stron.
Walka toczyła się w dwóch ligach: Hamilton i Rosberg bili się o tytuł, a reszta o okruszki z pańskiego stołu. Właściwie każdy większy zespół miał swoje pięć minut: na podium stawali kierowcy McLarena, Ferrari czy Force India, ale regularnymi kandydatami do miejsc tuż za Mercedesami byli zawodnicy Red Bulla i Williamsa.
Ta druga ekipa wróciła do czołówki po najgorszym sezonie w historii: rok temu zajęła dziewiąte miejsce z pięcioma punktami na koncie, teraz zakończyła zmagania na trzeciej pozycji, a weteran Felipe Massa i młody Valtteri Bottas dziewięć razy stali na podium.