Afera wybuchła, gdy pływaka przyłapano 30 września w ruchliwym tunelu nieopodal Baltimore. Pędził 135 km/godz. w miejscu gdzie wolno było jechać 72 km/godz., przy tym przekraczał parę razy podwójną ciągłą linię, no i miał we krwi 1,4 promila alkoholu (przy dozwolonym w stanie Maryland limicie 0,8 promila).
Sędzia sądu rejonowego w Baltimore Nathan Braverman nie posłał sportowca za kraty, ale po uznaniu winy skazał na 18 miesięcy w zawieszeniu oraz nakazał przejść nadzorowany program terapeutyczny, a także obiecał oskarżonemu liczne niezapowiedziane testy na użycie alkoholu i narkotyków.
Sędzia Braverman dodał także, że Phelps jest „bezradny wobec alkoholu", więc od więzienia lepsze będą sesje w grupie Anonimowych Alkoholików (wedle wyroku – co najmniej jedna w tygodniu).
Adwokat pływaka dodał, że jego klient już przeszedł 45-dniowy intensywny program terapeutyczny w Arizonie i właśnie przechodzi cykl zajęć utrwalających odwyk w mieście Towson w stanie Maryland.
Phelps wyraził głęboką skruchę, obiecał światu (czyli na facebooku) poprawę, a także solidną pracę, by wystartować po raz piąty w igrzyskach i dołożyć do 18 złotych medali olimpijskich kolejne krążki w Rio de Janeiro.