Kilka tygodni temu niewielu spoza koszykarskiego świata znało nazwiska reprezentantów kraju. Dziś status Mateusza Ponitki, Michała Sokołowskiego czy Aleksandra Balcerowskiego jest zupełnie inny. To może pomóc całej dyscyplinie, która od lat jest w cieniu piłki nożnej, siatkówki, a nawet piłki ręcznej i boryka się z wieloma problemami.
Popularyzacja dyscypliny, przyciągnięcie sponsorów oraz zachęcenie młodzieży do treningów powinny być na szczycie listy zadań. Minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk, witając czwartą drużynę EuroBasketu, przypominał, że moda na siatkówkę czy piłkę ręczną zaczęła się właśnie od sukcesu, którego nikt nie oczekiwał.
Bagienko zamiast raju
Podobnie może być z koszykówką, choć jedną szansę dyscyplina już zmarnowała. Trzy lata temu drużyna Mike’a Taylora zajęła ósme miejsce w mistrzostwach świata i potem zagrała jeszcze w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk, ale sytuacji koszykówki w Polsce to nie poprawiło. Nie było raju, tylko bagienko, a jeden z konfliktów przyniósł rezygnację kapitana Adama Waczyńskiego.
Czytaj więcej
Czwarte miejsce EuroBasketu to dla Polaków największy sukces od 51 lat. Jedną z gwiazd turnieju był Mateusz Ponitka, który znów może marzyć o NBA.
Teraz może być inaczej, dyscyplina zyskała nowe koła zamachowe. Jednym z nich jest kolejny Polak w NBA. Jeremy Sochan jeszcze nie zaczął grać w najlepszej lidze świata, ale jest nadzieja, że wysoki numer w drafcie, naturalny talent oraz mocna psychika uczynią z niego gracza dużego formatu. Jego słowa już dziś mają znaczenie. Wpisy zagrzewające kolegów do walki ogniskowały uwagę.