Euro 2016: Głęboka zadra po Grecji wciąż siedzi

„Dla wielu z nas będzie to pierwsza tak wielka impreza. Pierwsza okazja by się pokazać całemu światu. Jeśli z głową będzie dobrze, o formę sportową jestem spokojny.”

Aktualizacja: 10.06.2016 20:03 Publikacja: 10.06.2016 18:13

Euro 2016: Głęboka zadra po Grecji wciąż siedzi

Foto: PAP/EPA

Korespondencja z La Baule 

To cytat z Wojciecha Szczęsnego, dotyczący oczywiście mistrzostw Europy. Bramkarz AS Roma nie powiedział jednak tych słów ani tutaj w La Baule, gdzie bazę w trakcie Euro ma drużyna Adama Nawałki, ani w trakcie zgrupowania w Arłamowie, czy jeszcze wcześniejszego w Juracie. Cytat pochodzi z 2012 roku, a Szczęsny wypowiedział te słowa kilka dni przed pierwszym meczem z Grecją – otwierającym turniej w Polsce i na Ukrainie.

Meczem, który bezlitośnie obnażył brak przygotowania mentalnego Polaków. Zespół Franciszka Smudy rozsypał się na oczach kompletu widzów na Stadionie Narodowym i milionów przed telewizorami, zgromadzonymi w fan-zonach, barach, mieszkaniach. Milionów kibiców, którzy uwierzyli w słowa piłkarzy, że są na to wielkie wyzwanie gotowi i że udźwigną presję.

Polacy szybko wyszli na prowadzenie po golu Roberta Lewandowskiego, a gdy minutę przed przerwą czerwoną kartkę dostał Sokratis Papasthopoulos, wydawało się, że pierwsze zwycięstwo w pierwszym meczu wielkiego turnieju od 1974 roku po prostu musi stać się faktem. To właśnie wtedy wyszło jak nieprzygotowani byli do turnieju piłkarze, i jak bezradny był Smuda.

Sześć minut po wznowieniu meczu grająca w osłabieniu Grecja wyrównała. W 69. minucie czerwoną kartkę dostał Szczęsny, a przeciwko Polsce podyktowany został rzut karny. Mimo iż Przemysław Tytoń, który wszedł z ławki rezerwowych, jedenastkę obronił, nie obudziło to piłkarzy, którym od początku drugiej połowy nie wychodziło absolutnie nic. Symbolem tego meczu i zawiedzionych nadziei, obrazkiem, który przeszedł do historii polskiej piłki, na zawsze pozostanie czekający przy linii bocznej na zmianę Kamil Grosicki. Zanim zdążył wejść na murawę sędzia zakończył mecz. Wcześniej bezradnie miotający się przy linii bocznej Smuda nie był w stanie zareagować i chociaż każdy, kto oglądał tamto spotkanie wiedział, że trzeba coś zmienić, selekcjonerowi nie wystarczyło odwagi.

„Jeszcze w 60. minucie spotkana z Grecją myślałem o finale” – mówił niedawno w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Wojciech Szczęsny.

Sześciu zawodników, których Adam Nawałka zabrał do Francji uczestniczyło w Euro 2012. Widać jak bardzo tamto niepowodzenie jeszcze w nich siedzi, jak bardzo wciąż tkwi w ich głowach, że nie udźwignęli presji najważniejszego wydarzenia piłkarskiego w historii Polski – turnieju mistrzowskiego u siebie. Podczas zgrupowania w Arłamowie podczas rozmowy z „Rzeczpospolitą” mówił o tym otwarcie Robert Lewandowski: - Z Grecją prowadziliśmy 1:0, graliśmy jedenastu na dziesięciu. Jeśli na wielkich turniejach nie potrafisz wykorzystać takiej sytuacji znaczy, że nie jesteś gotowy. Że karta w każdej chwili może się odwrócić:  I nagle rzut karny przeciwko nam, czerwona kartka dla Wojtka Szczęsnego. Widocznie nie byliśmy gotowi na awans. O czymś to świadczy, że przytrafiło nam się coś takiego w pierwszym meczu mistrzostw.

Jakub Błaszczykowski w Arłamowie podczas rozmowy na zupełnie inny temat potrafił nagle ze szczegółami zacząć wspominać sytuację Damiena Perquisa w meczu z Grecją, o której z całą niemal już pewnością zapomnieli wszyscy –  z samym Perquisem na czele. A w ówczesnym kapitanie drużyny narodowej zadra wciąż siedzi tak głęboko, że pamięta tamtą okazję Francuza z polskim paszportem z fotograficzną dokładnością.

Dziś zawodnicy także jak mantrę powtarzają słowa o przygotowaniu mentalnym, odpowiednim nastawieniu psychicznym, nie tylko do pierwszego meczu z Irlandią Północną, ale w ogóle do całego Euro. Niemal każdy z kadrowiczów zespołu Nawałki współpracuje z psychologiem, a raczej jak mówi pokolenie 20-kilku latków z „trenerem mentalnym”. W gruncie rzeczy padają bardzo podobne słowa do tych sprzed czterech lat. Z jednej strony presja niby jest mniejsza – w końcu nie jesteśmy tym razem gospodarzem Euro –  z drugiej jednak tylu równie dobrych zawodników nie mieliśmy od niepamiętnych czasów, a udane eliminacje, pokonanie mistrzów świata Niemców, tylko rozbudziło nadzieje i apetyty.

Błaszczykowski w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” twierdzi, że nauczony o doświadczenia klęski sprzed  czterech lat, stara się w ogóle nie myśleć o Euro 2016 jak o turnieju. Powtarza, że koncentruje się tylko na najbliższym spotkaniu – czyli aktualnie na Irlandii Północnej. Zarzeka się, że do końca nie wie nawet w której grupie jest reprezentacja Polski, na kogo może trafić przy ewentualnym awansie. Podkreśla, że takiego podejścia nauczył go w Dortmundzie Juergen Klopp, który uczulał swoich piłkarzy, by skupiali się tylko na kolejnym przeciwniku.

W kadrze Nawałki większości zawodników oczywiście trauma 2012 roku nie dotyczy. Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego zapraszają dziś do siebie najbardziej znane drużyny Europy, ale cztery lata temu pierwszy z nich był dopiero obiecującym juniorem Rozwoju Katowice, a drugi wyruszał do włoskiego Udinese z młodzieżowego zespołu Zagłębia Lubin, a w ekstraklasie nawet nie zdążył zadebiutować. Bartosz Kapustka podczas zgrupowania w Arłamowie wspominał, że podczas poprzedniego Euro kibicował reprezentacji razem z kolegami z gimnazjalnej klasy.

Pytani w La Baule o klątwę spotkania na otwarcie, odpowiadali z rozbrajającą szczerością. – Mało pamiętam, co było cztery lata temu. Wiem, że początków turniejów nigdy nie mieliśmy za dobrych. Ale wiem też, że dziś jest już inny trener, inny zespół, inny styl gry. Nie ma sensu porównywać się do poprzednich reprezentacji – mówił Milik. Wtórował mu Zieliński: – Nie porównam obecnej kadry z poprzednimi, bo w żadnej innej mnie nie było. Czuję jednak, że jako drużyna wyciągnęliśmy wnioski i postaramy się nie popełnić dawnych błędów.

I chociaż Zieliński tyle mówi o pewności siebie, pracy z trenerem mentalnym, to jednak – pewnie nieświadomie – potrafił też przyznać, że w niedawnym meczu z Holandią zaliczył trzy głupie straty, który sprawiły, że stracił głowę i – cytując piłkarza – zakręcił się.  – Staram się z tym walczyć i uwolnić głowę. Liczę, że będę pomocny w meczu z Irlandią, o ile trener na mnie postawi. To bardzo ważny mecz, trzeba go wygrać, by nasza pewność siebie jeszcze wzrosła – mówił pomocnik Empoli.

Wątpliwe by jednak Nawałka zdecydował się na zawodnika, który po trzech nieudanych zagraniach traci głowę. Coraz więcej przecieków z kuluarów mówi o tym, że Zieliński nie przekonał do siebie selekcjonera i raczej nie wybiegnie w Nicei w pierwszym składzie.

Lewandowski pytany, co dziś – bogatszy o bolesne doświadczenie klęski na Euro 2012 – radzi młodszym zawodnikom przed turniejem odpowiada: – Mówię im by się bawili, by cieszyli się grą.  Z Grecją prowadząc 1:0 chcieliśmy by mecz się skończył, nie mieliśmy wtedy tego genu pazerności. To się dziś zmieniło. Jeśli znajdziemy się w podobnej sytuacji do tamtej z meczu otwarcia Euro 2012 będziemy dążyć do strzelania kolejnych goli.

Brzmiałoby to znacznie bardziej przekonująco, gdyby nie inny archiwalny cytat z Wojciecha Szczęsnego sprzed Euro 2012. Pytany jak ma zamiar przygotować się do turnieju, odpowiedział – Będę się starał dobrze bawić grając w piłkę.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem