Fabiański: Ponownie rozbudzić w sobie żar

Łukasz Fabiański - to on może stanąć w bramce przeciwko Niemcom zamiast Wojciecha Szczęsnego.

Aktualizacja: 15.06.2016 08:47 Publikacja: 14.06.2016 19:07

Fabiański: Ponownie rozbudzić w sobie żar

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Rutkowski

Korespondencja z La Baule

– Nie ma co ukrywać, uraz Wojtka Szczęsnego jest poważny. Jeśli Wojtek nie będzie w stu procentach zdrowy, postawimy na innego bramkarza – powiedział na konferencji w La Baule asystent Adama Nawałki Bogdan Zając.

Tym innym byłby zapewne Łukasz Fabiański. To chichot losu, bo jeszcze kilka dni przed wylotem zespołu do Francji wydawało się, że to właśnie on będzie pierwszym wyborem selekcjonera. Fabiański bronił w ostatnich meczach eliminacji, a po awansie nie dał selekcjonerowi powodu, by z niego rezygnować. W ostatniej chwili został jednak zdegradowany w hierarchii. Nie pierwszy zresztą raz w karierze.

Pisząc o jego dotychczasowym piłkarskim życiorysie, nie sposób nie używać słów „pech" czy „złośliwość losu". Kiedy w 2007 roku zgłosił się po niego Arsenal, wydawało się, że wygrał los na loterii. Na początku, co oczywiste, miał się uczyć, by potem stać się numerem jeden. Ale przez siedem lat w Londynie nim nie został. Trochę z powodu kontuzji, które trafiały się, gdy był o krok od celu, trochę przez własne błędy, z których drwiła angielska prasa, przezywając go „Flappyhandskim". Mówiono, że jest za grzeczny, że nie zyska pełnego zaufania Arsene'a Wengera, bo choć umiejętności ma wysokie, to nie umie rozpychać się łokciami.

Odżył dopiero w Swansea. Dwa lata temu podjął męską decyzję o odejściu z Arsenalu, prestiżowy klub zamienił na mniejszy, ale w końcu został pierwszym bramkarzem. Jest szanowany, ale wciąż myśli się o nim przez pryzmat nieudanych lat w Londynie.

W kadrze też nie może się czuć spełniony. Był na mundialu w 2006 roku i na Euro dwa lata później, ale na boisko nie wyszedł. To nie było zaskoczenie, jechał tam jako bramkarz najmniej doświadczony, trzeci w hierarchii. Prawdziwą szansę mógł dostać podczas ME w Polsce, ale znów miał pecha. Na treningu podczas ostatniego zgrupowania odniósł kontuzję barku. Nawet jeśli ówczesny selekcjoner Franciszek Smuda nie mianowałby go pierwszym bramkarzem, to i tak zapewne on, a nie Przemysław Tytoń wszedłby w meczu z Grecją za wyrzuconego z boiska Szczęsnego i mógłby bronić do końca mistrzostw. Mógłby. – Fabiańskiego żałuję najbardziej ze wszystkich. On przeżył prawdziwą tragedię – mówił wówczas Smuda.

I w Arsenalu, i w kadrze wciąż prześladował go też Wojciech Szczęsny. Młodszy, uważany za bardziej utalentowanego, pewnego siebie.  Los miał się odmienić podczas Euro 2016. W eliminacjach Fabiański wykorzystał szansę, którą dostał od losu. Konkurenci mieli problemy z regularną grą, on w Premier League występował co tydzień.

Docenił to Adam Nawałka, wystawiając go we wszystkich meczach drugiej części eliminacji. Tuż przed Euro selekcjoner podjął jednak decyzję, że we Francji to Wojciech Szczęsny będzie numerem jeden. Może zadecydował o tym znakomity mecz przeciwko Niemcom w Warszawie?

Fabiańskiemu Nawałka dał zagrać jedynie 45 minut w sparingu z Litwą, w którym wystąpili zmiennicy. Bramkarz był wściekły, nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Na początku zgrupowania w La Baule wyglądał na obojętnego, pogodzonego z losem. Jakby nie miał już siły krzyczeć, że to jemu należy się miejsce w bramce.

Teraz znów będzie musiał rozbudzić w sobie żar. – Jeśli dojdzie do zmiany w bramce, to Łukasz nie powinien mieć problemów z koncentracją. Wie, co to presja. Przez lata kariery przeszedł naprawdę wiele. Podobnej historii, co teraz w reprezentacji, dowiadczył kiedyś w Legii. Teraz wygląda tak, jakby był świetnie przygotowany sprawnościowo i technicznie, wierzę, że psychicznie także – mówi „Rz" Krzysztof Dowhań, trener bramkarzy Legii, u którego Fabiański przed laty był uczniem. – Jeśli na treningach wyglądał na podłamanego, to Nawałka z pewnością to widział i z nim o tym porozmawiał.

Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos