Marcoussis, przedmieścia Paryża. Narodowy ośrodek francuskiej federacji rugby. To tam reprezentacja naszych rywali trenuje przed czwartkowym ćwierćfinałem w Marsylii. W niedzielę piłkarze Fernando Santosa zbierali siły po dwugodzinnej walce z Chorwatami, wczoraj wrócili do normalnych zajęć. Krytyką się nie przejmują.

– Ludzie mogą sobie gadać, co chcą. Styl nie ma żadnego znaczenia. Jeśli w każdym spotkaniu będziemy grali brzydko, ale zwyciężali, to ja się na to piszę – przyznaje Jose Fonte, który w sobotę zastąpił na środku obrony Ricarda Carvalho. To był jego pierwszy mecz we francuskim Euro. – Oczywiście chcielibyśmy zawsze strzelać wiele goli i prezentować atrakcyjny futbol, ale czasem jest to niemożliwe. Najważniejsze, że awansowaliśmy do ćwierćfinału.

32-letni Fonte, na co dzień zawodnik Southampton, twierdzi, że w dwóch pierwszych meczach mistrzostw, z Islandią (1:1) i Austrią (0:0), jego kolegom zabrakło szczęścia, przeciw Węgrom (3:3)poniosły ich natomiast fantazja i emocje.

– Za bardzo się odsłoniliśmy, czego zwykle nie robimy. Dobrze atakowaliśmy, ale nie potrafiliśmy się skutecznie bronić. Dla tych, którzy rozegrali 40, 50 czy 60 spotkań w sezonie, ten turniej jest naprawdę trudny. W sobotę trener dokonał kilku zmian i od razu było widać różnicę – uważa Fonte i nie szczędzi pochwał polskiej reprezentacji. – Macie bardzo silny zespół i kilku znakomitych piłkarzy, a Robert Lewandowski jest tylko jednym z nich. Nasi analitycy przygotowali nam już materiał na jego temat, ale nie zdradzę, jak go zatrzymamy.

Wiara w pokonanie Polski jest w portugalskiej ekipie duża, świadomość szansy, jaka otworzyła się po wyeliminowaniu Chorwacji, jeszcze większa. – Możemy dojść do samego końca mistrzostw – przekonuje Fonte. Nani mówił niedawno, że z Cristiano Ronaldo w składzie łatwiej marzyć o wielkich rzeczach, ale można być pewnym, że Michał Pazdan i Łukasz Fabiański postarają się zrobić w Marsylii wszystko, by dla Portugalii był to kolejny turniej zawiedzionych nadziei.