– Czegoś takiego nigdy nie przeżyłem. To był dramat i wojna nerwów – przyznał Manuel Neuer. Zbliżała się północ, kiedy bramkarz Bayernu zatrzymał strzał Matteo Darmiana. Niemców dzielił krok od półfinału i pierwszego zwycięstwa nad Włochami w wielkim turnieju. Następny w kolejce był Jonas Hector, na jego barkach pierwszy raz spoczywała taka odpowiedzialność („Serce podchodziło mi do gardła" – opowiadał). Ciężar udźwignął, kopnął piłkę między rękami a brzuchem interweniującego Gianluigiego Buffona i – jak napisała „Sueddeutsche Zeitung" – wystrzelił reprezentację na orbitę szczęścia.
Tak dobiegł końca jeden z najdziwniejszych konkursów rzutów karnych. Seria, w której Niemcy zmarnowali więcej jedenastek (trzy) niż przez ostatnie 40 lat, a Włosi narazili się na drwiny. Simone Zaza, wprowadzony z myślą o karnych, wziął rozbieg, który już stał się hitem internetu (kilkanaście małych kroczków), a później uderzył w trybuny. Graziano Pelle odgrażał się Neuerowi, chciał strzelić jak Panenka, ale w ogóle nie trafił w bramkę.
– Porażka w takich okolicznościach jest trudna do przełknięcia – nie ukrywał zapłakany Buffon. Niemcy wygrali 6:5 (po 90 minutach i dogrywce było 1:1) i w czwartek zmierzą się w Marsylii z Francją lub Islandią (mecz zakończył się po zamknięciu tego wydania gazety). Poważnie osłabieni.
Kontuzja wykluczyła z gry Samiego Khedirę, za kartki będzie pauzować Mats Hummels. Joachim Loew, który już w sobotę namieszał w składzie, przebudowując obronę i zostawiając na ławce Juliana Draxlera, będzie musiał wymyślić nowy plan. – Italię pokonaliśmy jej bronią: inteligencją – cieszył się trener mistrzów świata.
Straty poniósł także inny, nieoczekiwany półfinalista – Walia (pokonała w ćwierćfinale Belgię 3:1). W środę z Portugalią nie wystąpi Aaron Ramsey (kartki). Wszystkie oczy zwrócone będą na Garetha Bale'a i Cristiano Ronaldo.