Wówczas Portugalczyk jeszcze przez rok miał prawo nazywać się nastolatkiem, jego dziecięco zaokrąglona twarz pokryta była trądzikiem, a włosy miały blond końcówki. Nie był największą gwiazdą europejskiej piłki, tylko utalentowanym zawodnikiem, z którym piłkarska Portugalia wiązała ogromne nadzieje.
Już wtedy mówiło się, że będzie następcą Luisa Figo, który w 2004 roku przy okazji mistrzostw Europy organizowanych w Portugalii miał poprowadzić niespełnione złote pokolenie (zwycięzców młodzieżowych MŚ 1989 i 1991) do wielkiego triumfu na własnej ziemi w turnieju dla dorosłych.
Brazylijski selekcjoner Luiz Felipe Scolari, który dwa lata wcześniej zdobył z Canarinhos mistrzostwo świata, obok Figo miał w składzie inne gwiazdy młodzieżowych mundiali – Fernando Couto, Rui Costę, Pauletę, Nuno Gomesa – i przedstawicieli kolejnego utalentowanego pokolenia: Ricardo Carvalho, Paulo Ferreirę czy naturalizowanego Brazylijczyka Deco. I był też najbardziej ekscytujący talent w kraju, czyli Ronaldo.
A jednak w finale w Lizbonie gospodarze przegrali z Grecją 0:1. Triumf Greków jest do dziś najbardziej sensacyjnym rozstrzygnięciem mistrzostw Europy. Gdy w roku 1992 wygrywali ściągnięci w ostatniej chwili z wakacji Duńczycy (zastąpili wykluczoną z powodów politycznych Jugosławię), zaskoczenie było mniejsze.
Grecy złoto zdobyli, prezentując żelazną organizację, poświęcenie w obronie, skuteczne kontrataki oraz doskonałe stałe fragmenty gry. Ich awans w każdej kolejnej rundzie powodował niedowierzanie, ale wydawało się, że na grającej z rozmachem Portugalii grecka bajka się skończy. Nic z tego – strzał głową Angelosa Charisteasa w 57. minucie pozbawił Figo i Ronaldo mistrzostwa.