Rio: Konrad Bukowiecki chce walczyć o medal

19-letni Konrad Bukowiecki – mistrz świata juniorów w pchnięciu kulą – jedzie do Rio z myślą o medalu.

Aktualizacja: 02.08.2016 20:27 Publikacja: 02.08.2016 19:17

Konrad Bukowiecki - to on ma zastąpić Tomasza Majewskiego

Konrad Bukowiecki - to on ma zastąpić Tomasza Majewskiego

Foto: PAP, Tytus Żmijewski

Rz: Podczas lipcowych mistrzostw świata juniorów wystartował pan w dwóch dyscyplinach – pchnięciu kulą i rzucie dyskiem. W pierwszej zdobył pan złoto, w drugiej był piąty. Jak udało się panu je połączyć?

Konrad Bukowiecki: Rzut dyskiem rzeczywiście poszedł mi w Bydgoszczy fajnie i chyba dużego wstydu nie przyniosłem. Zająłem piąte miejsce, ale poziom był taki, że gdybym się bardziej postarał, to miałbym szansę na medal. Moją główną konkurencją jest kula i na niej się skupiam. Rzut dyskiem to zabawa, odskocznia, gdy jestem znużony pchaniem kulą. Dzięki temu unikam monotonii. Kiedyś chciałem być pływakiem. Ale w tej dyscyplinie najbardziej przeszkadzała mi nuda. Od ścianki do ścianki i z powrotem. Dlatego też zmieniam ciężar kuli, raz pcham 6-kilogramową, a raz „siódemką". Z juniorskiej „szóstki" wycisnąłem wszystko, co się dało. Pobiłem rekord świata, zdobyłem złoto. A teraz czas na poważny sport.

Po pana sukcesie na MŚ Tomasz Majewski mówił podobnie: to turniej juniorów, zobaczymy, co Konrad pokaże wśród seniorów.

Bo to zupełnie inne dyscypliny. Na zawodach juniorów nie ma takiej presji, mało kto na nas patrzy, nawet w trakcie mistrzostw świata czy młodzieżowych igrzysk. Na seniorskich zawodach ciśnienie jest dużo wyższe. Na szczęście już trochę imprez zwiedziłem i nieco się wdrożyłem. Mam nadzieję, że w Rio nic mnie nie zaskoczy.

Czy Tomasz Majewski dzieli się z panem doświadczeniami z poprzednich igrzysk?

Z igrzysk niekoniecznie, ale Tomka generalnie traktuję jak nauczyciela. W tym roku pojechałem na swoją pierwszą Diamentową Ligę. Można powiedzieć, że Tomek przeprowadził mnie przez nią za rękę. Mówił: „spokojnie, młody, nie denerwuj się. Tu odbierasz numerek, potem idziemy na kawę i spacer, a potem razem na start". Dlaczego tak mi pomagał? Po prostu dobrze mi życzy. Jest wielkim mistrzem, ale przede wszystkim dobrym człowiekiem. Wspiera mnie i Michała Haratyka. Tomek zaraz odchodzi z zawodowego sportu, musimy go godnie zastąpić. Mierzymy w te same sukcesy co on.

W igrzyskach, jak większość zawodników, będzie pan pchał techniką obrotową. Czemu nie klasyczną?

– Zaczynałem od pchania z doślizgu, zdobyłem w ten sposób srebro na Mistrzostwach Polski młodzików. Przerzuciłem się na technikę obrotową po dwóch latach. Mój rekord życiowy wynosił wtedy 15,5 m. Po jednym z treningów spróbowałem techniki obrotowej. I bez żadnego przygotowania rzuciłem 16,8 m... Powiedziałem wtedy, że to koniec, przerzucam się na obrót. Może jest mniej regularny niż doślizg, ale medale wygrywa się jednym pchnięciem, a nie regularnością.

W Brazylii liczy pan na medal?

Chciałbym pobić swój życiowy rekord (21.14 – red.), bo to będzie oznaczać, że dobrze się przygotowałem. Jeśli poprawię życiówkę, mam murowany finał. A tam wszystko może się wydarzyć. Osiem lat temu w Pekinie Tomek wygrał z wynikiem 21,51, a cztery lata później 21.23 dał brązowy medal. To pokazuje, że na igrzyskach wyniki nie muszą być aż tak wyśrubowane, a najważniejsza jest psychika. Przygotowani będą wszyscy. Amerykanie, którzy w sezonie pchają po 22 metry, przyjadą do Rio i nagle nie zapomną, jak się rzuca. Tomek ma ten komfort, że psychicznie jest bardzo mocny. Życzę mu jak najlepiej. Fajnie, że jest nas trzech, i to mocnych. Byłoby świetnie, gdybyśmy wszyscy awansowali do finału, a najlepiej zajęli wszystkie stopnie podium.

Stać pana na złoto?

Szansa jest zawsze i chcę ją wykorzystać. Ale nie można ode mnie za dużo wymagać. Mam 19 lat i dopiero zaczynam uprawiać poważny sport. Medale mam zdobywać w Tokio w 2020 roku. Teraz jadę po naukę. Choć wiele razy bywało, że zawodnicy jechali po naukę, a wracali z medalem na szyi. Dlatego nastawiam się na wygraną.

— notował w Spale Piotr Wesołowicz

Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali