Sine kółka na ciele Phelpsa i innych olimpijczyków to oprócz niebieskiej taśmy przyklejanej do skóry znak rozpoznawczy tegorocznych igrzysk.
Krążki szybko zostały zidentyfikowane jako ślady po bańkach – takich, jakie starsi czytelnicy mogą pamiętać ze zwykłej praktyki medycznej jeszcze w latach 80.
Wówczas (i dawniej) bańki stawiane były w przypadku chorób układu oddechowego. Dziś tę metodę leczenia infekcji uznaje się za nieskuteczną, ale bańki robią karierę jako element fizjoterapii.
Pływacy i gimnastycy
Bańki to starożytny wynalazek chiński. Są to naczynia z grubego szkła (lub innego materiału) wielkości musztardówki – o zaokrąglonym denku. Wnętrze smaruje się spirytusem i podpala. Płonące naczynie umieszcza się na skórze, płyn szybko gaśnie z braku tlenu i bańka przysysa się do ciała (ze względu na spadek ciśnienia). Po około dziesięciu minutach bańki zdejmuje się. Czerwone ślady, które pozostają, to wynik popękanych naczyń włosowatych. Mogą utrzymywać się przez tydzień, czasem dłużej.