Tomasz Zieliński po tym, jak wpadł na kontroli antydopingowej w Rio, bronił się, argumentując, że ten test nie może być wiarygodny, bo badano go przed wyjazdem w Polsce i wszystko było w porządku.
Wspierał go w tym brat Adrian, którego wypowiedź dla „Wirtualnej Polski" w Rio warto zacytować w całości: „Przed wyjazdem Tomasz był badany co tydzień. To niewytłumaczalne, żeby wpadł tu na kontroli. W Polsce był „czysty", a tu okazał się „brudny". Jakim cudem? Kontroler powiedział nam, że Tomek musiał wziąć zastrzyk tuż przed wyjazdem. A ja przecież od 10 lat jestem z nim na wszystkich zgrupowaniach, wspólnie mieszkamy, robimy wszystko razem... Polski system kontroli dopingu należy do najlepszych na świecie. Są świetne maszyny, w naszym ciężarowym świecie mówi się, że jeżeli przeszedłeś kontrolę w Polsce, to możesz jechać na każdą kontrolę świata. Na pewno jesteś czysty. Brazylia to trzeci świat".
Teraz z tej linii obrony – od początku budzącej poważne wątpliwości – nic nie zostało. Najlepsza na świecie kontrola wykryła doping u Tomasza Zielińskiego. Stężenie zakazanej substancji nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego, że doping był przyjęty świadomie.
Próbka została pobrana 1 lipca. Stwierdzono w niej wysokie stężenie nandrolonu (12 ng/ml; przy dozwolonym progu wynoszącym 2,5 ng/ml). Jest to ta sama substancja, którą wykryto u Tomasza Zielińskiego w Brazylii 6 sierpnia, tuż po rozpoczęciu igrzysk w Rio.
Bracia Tomasz i Adrian Zielińscy mieli startować w sobotę w kategorii 94 kg, z dużymi szansami na medale. Adrian jest mistrzem olimpijskim z Londynu w kategorii 85 kg, Tomasz tegorocznym mistrzem Europy (94 kg).