W 2003 roku kibice skoków w Polsce wciąż żyli sukcesami Adama Małysza i nie wyobrażali sobie, że najpopularniejszy wówczas polski sportowiec kiedykolwiek zakończy karierę. Tym bardziej że następców trudno było wskazać. W mistrzostwach świata w Val di Fiemme (2003) skoczek z Wisły wygrał dwa konkursy indywidualne, ale w drużynie zajęliśmy dopiero siódmą pozycję. W pojedynkę Małysz niewiele mógł zdziałać.
Sezon później doszło do podpisania jednej z najbardziej doniosłych w skutkach umów sponsorskich w polskim sporcie. Polski Związek Narciarski nawiązał współpracę z Grupą LOTOS. Kontrakt miał nowatorski charakter – nie ograniczał się wyłącznie do działań marketingowych.
Jego celem było stworzenie systemu szkoleniowego, który w niedalekiej przyszłości miałby wyłonić następców Małysza. Otrzymał on nazwę Narodowy Program Rozwoju Skoków Narciarskich „LOTOS Cup – Szukamy Następców Mistrza". Sześć lat później do programu włączona została kombinacja norweska.
– Mieliśmy jednego mistrza i wszyscy zastanawiali się, jak długa będzie przerwa, zanim pojawi się kolejny Polak mogący odnosić sukcesy na arenie międzynarodowej. Dzięki naszej współpracy z Polskim Związkiem Narciarskim udało się tych następców znaleźć dość szybko – mówi prezes zarządu Grupy LOTOS Marcin Jastrzębski.
W sezonie 2004/2005 odbyła się pierwsza edycja zawodów LOTOS Cup. Rozegrano osiem konkursów na skoczniach w Zagórzu, Zakopanem, Wiśle i Szczyrku. Aż pięć z nich w swoich kategoriach wiekowych wygrali Klemens Murańka i Artur Broda. W kategorii młodzików zwyciężył Paweł Słowiok, który dziś jest reprezentantem Polski na igrzyska w Pjongczangu. Uczestnicy programu potwierdzili swoje umiejętności w zawodach międzynarodowych. W 2005 roku Murańka, Tomasz Byrt i Słowiok zdobyli latem mistrzostwo świata w swoich kategoriach wiekowych.