Thiago Cionek – patriota z Kurytyby

Nazywali go farbowanym lisem. Pytali, po co chce grać dla reprezentacji Polski. Zarzucali, że robi to tylko, by się wypromować. A on o kraju swoich przodków wie więcej niż niektórzy koledzy z boiska.

Aktualizacja: 02.05.2018 16:05 Publikacja: 02.05.2018 15:31

Thiago Cionek

Thiago Cionek

Foto: Fotorzepa, SKOK Bogusław Florian

Przypadek Thiago Cionka pokazuje najlepiej, jak jeden wywiad może zmienić postrzeganie człowieka. Choć pradziadkowie piłkarza wyemigrowali do Brazylii przed I wojną światową, a on sam urodził się w Kurytybie, imponuje wiedzą o Polsce. Niedawno dał temu dowód w rozmowie z portalem „Łączy nas piłka", opowiadając bez zająknięcia m.in. o miejscu tajemnego pochówku ofiar stalinizmu na warszawskich Powązkach.

– Kto nie zna historii „Łączki", ten nie zna i nie rozumie historii Polski. Mnie to interesuje, idę i czytam. Poszerza to moją wiedzę i horyzonty, wzmacnia mój patriotyzm – mówi Cionek. Przyznaje jednak, że zamiłowanie do historii przyszło z wiekiem. – W szkole nie lubiłem tego przedmiotu. Ale kiedy jesteś tutaj, możesz tego dotknąć, zobaczyć z bliska miejsce, w którym walczyli, zaczynasz inaczej na to patrzeć. Byłem w Auschwitz, to kawał historii, nie tylko Polski, ale całej cywilizacji. To ważne, żeby ludzie wiedzieli, o co chodziło i nie popełnili takich błędów w przyszłości – zaznacza kadrowicz Adama Nawałki.

Cionek nie jest pierwszym piłkarzem, który przyszedł na świat poza granicami kraju, ale postanowił grać w biało-czerwonej koszulce z orłem na piersi. Przed nim byli m.in. urodzeni we Francji Ludovic Obraniak i Damien Perquis (Sebastian Boenisch i Eugen Polanski wychowali się w Niemczech, ale przyszli na świat w Gliwicach i Sosnowcu). A ostatnio do tej grupy dołączył pochodzący z Kowla Taras Romanczuk. Wszyscy oni – w przeciwieństwie do Emmanuela Olisadebe i Rogera Guerreiro – mają polskich przodków.

Agata Sokólska i Franciszek Cionek wyemigrowali do Brazylii na początku ubiegłego wieku. Porzucili Lipinki, małą miejscowość na południu Polski. Zamieszkali w okolicach Kurytyby, największego ośrodka polonijnego, gdzie w 1986 roku urodził się Thiago. – Dlaczego moja rodzina wyjechała z Polski? Nie wiem dokładnie, ale mogę się domyślać, wiedząc jak ciężko w tamtych czasach było tutaj żyć. To był początek XX wieku, kraj nie istniał na mapie. Wszyscy szukali lepszych warunków. W Brazylii powstawały polskie kolonie, było tam mało ludzi i dużo ziemi, więc każdy mógł otrzymać swój fragment. Polacy pielęgnowali swoją kulturę. O historii moglibyśmy rozmawiać cały wieczór – śmieje się Cionek. – Wszystko wskazywało, że naród polski nie przetrwa, a ja po 100 latach wróciłem, by grać dla reprezentacji swoich przodków. To dla mnie wielki powód do dumy, tym bardziej znając piękną historię Polski – podkreśla piłkarz.

O polski paszport starał się od 2009 roku, otrzymał go dwa lata później. Był już wówczas zawodnikiem Jagiellonii Białystok. Do Polski trafił w 2008 roku z drugoligowego CBR Maceio. Przyjechał na testy do Lecha Poznań, ale wziął udział w zaledwie jednym treningu. Pomógł Zbigniew Boniek. Polecił go Michałowi Probierzowi, który zabrał go do Jagiellonii. Thiago do dziś powtarza, że to trener klubowy, któremu zawdzięcza najwięcej.

Cionek nadal interesuje się losami Jagiellonii, chociaż od sześciu lat gra już we Włoszech. Przyznaje, że mógłby już napisać podręcznik na temat taktyki. Do Serie A przebijał się przez Padovę, Modenę i Palermo. W styczniu przeniósł się do beniaminka z Ferrary, związał się 2,5-letnim kontraktem. Ostatnie miesiące przed mundialem wolał spędzić w drużynie, która broni się przed spadkiem z Serie A, niż tej, która walczy o powrót do elity. Wygryzł ze składu Bartosza Salamona, w kilka tygodni stał się jedną z najważniejszych postaci zespołu, ulubieńcem kibiców i trenera.

W rozmowie z „Łączy nas piłka" nie ukrywa, że nie był grzecznym dzieckiem, lubił dokuczać kolegom, ale nie robił nic złego, wszystko w granicach rozsądku. Teraz uprzykrza życie rywalom.

– U was mówiło się, że jest brutalny? To dziwne. Ja powiedziałbym, że jest bardziej „konkretny" w swojej grze. Nie tylko w sensie agresywności, ale też determinacji – tłumaczył niedawno na łamach „Przeglądu Sportowego" trener Leonardo Semplici. – Decydując się na transfer, najpierw patrzyliśmy na aspekt psychologiczny, później na to, jak zachowuje się na boisku.

Cionek przybył do Ferrary z tą samą misją, którą wcześniej wypełnił w Palermo: uratować drużynę przed spadkiem. Kiedy przychodził, miała tylko 15 punktów i traciła średnio dwa gole na mecz. Dziś traci ich dwa razy mniej. Droga do utrzymania jest jednak wciąż daleka, ale SPAL nie chce się tak szybko żegnać z Serie A, do której wróciło po pół wieku przerwy. Thiago popis swoich umiejętności dał w marcowym meczu z Juventusem (0:0). Zatrzymał Gonzalo Higuaina i Paulo Dybalę, został wybrany na najlepszego piłkarza SPAL. Żeby pokazać skalę osiągnięcia, trzeba wspomnieć, że Juve nie strzeliło w tym sezonie bramki jeszcze tylko w pięciu innych spotkaniach: z Barceloną (dwukrotnie) i Realem w Champions League oraz z Interem i Napoli w lidze.

W reprezentacji Cionek zadebiutował dopiero u Nawałki, w towarzyskim meczu z Niemcami zakończonym bezbramkowym remisem. – Byłem dumny, gdy śpiewałem hymn. To najważniejsza chwila w mojej karierze – cieszył się po debiucie w maju 2014 roku. W nauce słów Mazurka Dąbrowskiego pomagała mu narzeczona. Justyna Lamirowska pochodzi z Grajewa, jest absolwentką Politechniki w Białymstoku. Są ze sobą od ponad siedmiu lat. W 2016 roku mieli wziąć ślub, ale na przeszkodzie stanęły mistrzostwa Europy. Thiago dostał powołanie i uroczystość trzeba było odłożyć. Zaskoczona była również TVP. Ratując się brakiem zdjęcia piłkarza w swojej bazie, wstawiła jego fotografię... z gry komputerowej.

Pierwszy raz w spotkaniu o punkty zagrał właśnie na Euro – z Ukrainą. Dziś na koncie ma już 17 meczów w kadrze, a jego niewątpliwym atutem jest fakt, że od dawna ćwiczy w klubach ustawienie z trójką środkowych obrońców, które testuje reprezentacja.

Teraz poważnych planów na czerwiec i lipiec Cionek nie robi. Selekcjoner ma do niego słabość. I choć nie często gra w podstawowym składzie, to obecnie trudno sobie wyobrazić, by zabrakło go na pokładzie samolotu lecącego do Rosji. – Każdy zespół potrzebuje gwiazd i ludzi od czarnej roboty. Nigdy nie narzekam, jestem gotowy wypełnić każde zadanie – zapewnia.

Sport
Po igrzyskach w Paryżu czekają na azyl. Ilu sportowców zostało uchodźcami?
Sport
Wybiorą herosów po raz drugi!
SPORT I POLITYKA
Czy Rosjanie i Białorusini pojadą na igrzyska? Zyskali silnego sojusznika
Sport
Robin van Persie: Artysta z trudnym charakterem
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń