Reklama

Polska-Litwa: Ostatni sprawdzian reprezentacji Polski

We wtorek o 18.00 na Stadionie Narodowym ostatni sprawdzian przed wyjazdem na mistrzostwa świata. Adam Nawałka lubi grać przeciwko Litwie.

Aktualizacja: 11.06.2018 22:49 Publikacja: 11.06.2018 18:59

Piotr Zieliński dziękuje Kamilowi Grosickiemu po tym jak zdobył drugą bramkę w piątkowym meczu z Chi

Piotr Zieliński dziękuje Kamilowi Grosickiemu po tym jak zdobył drugą bramkę w piątkowym meczu z Chile

Foto: AFP, Andrzej Iwańczuk And Andrzej Iwańczuk

Litwa jest nie tylko ulubionym przeciwnikiem Adama Nawałki, ale także – a może przede wszystkim – przeciwnikiem szczęśliwym. Selekcjoner to postać wyjątkowa: z jednej strony jest skrajnie racjonalny, dba o każdy detal, a jego sztab to chłodni profesjonaliści, z drugiej strony nieobce jest mu myślenie magiczne.

Tego pierwszego Nawałkę charakteryzują wielogodzinne analizy rywali i swoich piłkarzy. Jego współpracownicy oglądają na żywo każdego, kto ma choćby cień szansy na grę w reprezentacji. Na zgrupowaniach każda minuta jest zaplanowana, każdy trening, każda odprawa, nawet chwile wolnego nie są tak do końca wolne. Symbolem Nawałki racjonalisty już na zawsze pozostaną karimaty.

Wiara w gusła

Po raz pierwszy publiczność zobaczyła je podczas Euro 2016, po tym jak w meczu 1/8 finału ze Szwajcarią po 120 minutach wciąż było 1:1 i potrzebny był konkurs rzutów karnych. Przepisy jasno mówią, że zawodnicy nie schodzą wówczas do szatni, a te kilka minut muszą spędzić na murawie. Nawałka zadbał o to, by zmęczeni zawodnicy nie siadali na mokrej i zimnej murawie. Przecież mogliby się przeziębić. Przed każdym rozpostarta została karimata, by spokojnie mogli spocząć na trawie.

Przykładów na tę drugą twarz Nawałki, przesądnego i wierzącego w gusła, jest wiele, a większość jest źródłem anegdot. Chyba wszyscy kibice w Polsce wiedzą, że kierowca autokaru nie ma prawa wrzucić wstecznego biegu, jeśli piłkarze są w środku pojazdu. Nigdy, przenigdy nie można cofać. A manewrowanie wielkim autobusem na wąskich uliczkach prowadzących na stadion, skręcanie, tak by trafić w bramy, bywa naprawdę dużym wyzwaniem. Jeśli już nie ma innego wyjścia i nie ma siły, by autokar zmieścił się w bramę i trzeba cofnąć, piłkarze muszą wysiąść.

Przesądów jest znacznie więcej: u siebie reprezentacja Nawałki gra wyłącznie w jednolicie białych strojach, na wyjazdach w czerwonych koszulkach i spodenkach, chociaż przez lata obowiązywała zasada białych trykotów i czerwonych spodenek. W dniu meczu zawodnicy muszą chodzić po hotelu w białych koszulkach polo. Przed każdym spotkaniem musi być kawa i ten sam rodzaj ciastek.

Reklama
Reklama

Oczywiście Nawałka nie jest wyjątkiem. Niemal wszyscy sportowcy wierzą w przesądy, mają swoje rytuały, talizmany przynoszące szczęście. Galeria przesądnych selekcjonerów jest imponująca i Nawałkę wyróżnia tylko rozmach i mnogość rytuałów. Kazimierz Górski nigdy w dniu meczu się nie golił, Antoni Piechniczek w trakcie mundialu w 1982 roku zmienił garnitur na dres i natychmiast jego piłkarze pokonali Peru, dzięki czemu awansowali do drugiej fazy grupowej. Jerzy Engel miał przynoszący szczęście płaszcz, w kieszeni którego trzymał figurkę słonia z trąbą podniesioną w górę.

Zakochany w Litwie

Nawałka poszedł jednak o krok dalej, bo chyba „szczęśliwego przeciwnika" nie miał nikt przed nim. Selekcjoner szczególnie upodobał sobie Litwę. Wszystko zaczęło się od towarzyskiego meczu w Gdańsku – w czerwcu 2014 roku. Był to ostatni sparing przed początkiem eliminacji Euro 2016 i dla Nawałki próba generalna jego koncepcji. To wtedy postawił na ustawienie z dwójką napastników, które stało się wkrótce charakterystyczne dla biało-czerwonych, a zarówno Robert Lewandowski, jak i zaledwie 20-letni wtedy Arkadiusz Milik zdobyli po golu.

Wtedy też opaskę kapitana przejął definitywnie Lewandowski i poczuł zwiększoną odpowiedzialność za drużynę. Po meczu wyprawił za pozwoleniem selekcjonera imprezę, która stała się mitem założycielskim zespołu Nawałki.

Przed Euro 2016 pojawiła się szansa, by ostatni sparing rozegrać z Litwą, więc selekcjoner uznał, że skoro wszystko zaczęło się od Litwy, jest to wymarzony rywal. W tym, że ponownie na wielką imprezę wyprawimy się po meczu z sąsiadami, nie ma nic przypadkowego.

To będzie dziwny mecz. Najważniejsze, by wszyscy skończyli go zdrowi i uniknęli kontuzji. Nawałka będzie jeszcze chciał namieszać w głowach szpiegom rywali. W sparingu dzień przed wylotem do Francji wystawił Bartosza Kapustkę na prawej obronie, chociaż nigdy nie przygotowywał skrzydłowego do gry na tej pozycji. Podobnego manewru możemy spodziewać się i dziś.

Z pewnością szansę dostaną rezerwowi, którzy w piątkowym spotkaniu z Chile nie pojawili się na murawie i którzy w Rosji odegrają drugoplanowe role.

Reklama
Reklama

Nawałka dalej zgrywać będzie blok obronny z Janem Bednarkiem jako centralną postacią. Nawet jeśli Kamil Glik pojedzie na mundial, to będzie w pełni zdrowy dopiero przed trzecim meczem grupowym, być może dopiero w fazie pucharowej.

Sparingi służą też temu, by zawodnicy, którzy mieli problem z regularną grą, złapali rytm. Nie jest przypadkiem, że przeciwko Chile po 90 minut zagrali Grzegorz Krychowiak i Jakub Błaszczykowski i nie powinno być niespodzianką, jeśli obaj wyjdą na boisko w podstawowym składzie przeciwko Litwie.

Dzień po meczu w Warszawie reprezentacja poleci do Soczi. Pierwszy mundialowy mecz – z Senegalem – we wtorek 19 czerwca, w Moskwie. ©?

Transmisja meczu Polska – Litwa od 17.55 TVP1 i TVP Sport

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama