14 lipca Francja obchodzi swoje święto narodowe. W całym kraju odbywają się pokazy sztucznych ogni, na Polach Elizejskich w Paryżu maszerują defilady wojskowe. Miejsce, w którym tysiące Francuzów upamiętniają rocznicę zburzenia Bastylii i wybuchu Wielkiej Rewolucji, w niedzielę (i w dni kolejne) ma się zamienić w stolicę futbolu. Po 12 latach reprezentacja Trójkolorowych awansowała do finału mistrzostw świata. I - podobnie jak podczas Euro 2016 na własnej ziemi - będzie w nim faworytem.
Po drugiej stronie stoi jednak rywal groźny i nieprzewidywalny, złożony z piłkarzy występujących w nie gorszych klubach. Radzący sobie paradoksalnie lepiej z przeciwnikami silniejszymi, niezmordowany nawet koniecznością grania trzech dogrywek, urazami, ani chorobą (Ivan Rakitić dzień przed półfinałem leżał w łóżku z 39-stopniową gorączką).
– Zamierzałem przeprowadzić zmiany, ale nikt nie chciał zejść. Musiałem ściągać ich z boiska niemal siłą – odpowiadał trener Chorwatów Zlatko Dalić na pytania o to, czy nie boi się, że jego zawodnicy do meczu z Francją przystąpią wycieńczeni (mając w nogach dodatkowe 90 minut, a w perspektywie jeden dzień odpoczynku mniej). W spotkaniu z Anglią selekcjoner wszystkie cztery zmiany dokonał dopiero w dogrywce.
Nigdy się nie poddają
Chorwacja to pierwszy zespół, który dotarł do finału po trzech z rzędu dogrywkach. A teraz ma jeszcze szansę zostać najmłodszym i najmniejszym (pod względem powierzchni) krajem, który sięgnie po trofeum.
Od 1966 roku o złoto mundialu grało tylko osiem drużyn – same potęgi: Brazylia, Włochy, Niemcy, Holandia, Argentyna, Francja, Hiszpania i Anglia. Chorwaci, choć zawsze mieli utalentowanych graczy, w Rosji dopiero drugi raz wyszli z grupy. Mało brakowało, by w ogóle tam nie polecieli. Dopiero w ostatniej kolejce eliminacji zapewnili sobie przepustkę do barażu, pokonując 2:0 Ukrainę. To był pierwszy mecz pod wodzą Dalicia. Reprezentację przejął dwa dni wcześniej. Piłkarzom przedstawił się na lotnisku.
Od października ubiegłego roku Chorwaci ponieśli zaledwie dwie porażki – obie w sparingach (z Peru i Brazylią). Wygrali z Grecją, Meksykiem, Senegalem, a zwycięską serię kontynuowali już na mundialu, odprawiając kolejno Nigerię (2:0), Argentynę (3:0), Islandię (2:1), Danię (1:1; 3-2 po rzutach karnych), Rosję (2:2; 4-3 po karnych) i Anglię (2:1 po dogrywce).