Igrzyska miały być tanie i ekologiczne, więc gospodarze ograniczyli wznoszenie nowych obiektów. Szermierzy, zapaśników czy taekwondzistów wypchnięto poza granice miasta, a kolarzy górskich – 150 km od wioski olimpijskiej, do Izu.
Trasa była piekielnie trudna. Dzień wcześniej nie poradził sobie na niej absolutny faworyt, czyli mistrz świata w przełajach i lider tegorocznego Tour de France Mathieu van der Poel. Włoszczowska chciała jedynie, żeby nie padało, bo śliskie kamienie to dodatkowe niebezpieczeństwo. Nie zdołała jednak wyprosić czystego nieba. Na szczęście tajfun przyniósł jedynie wiatr i deszcz.