Gwiazdy afrykańskiej piłki już wróciły do Europy i będą w ten weekend robić to, co potrafią najlepiej – grać dla swoich klubów. W meczu o mistrzostwo kontynentu zmierzą się nie ci, którzy mieli najgłośniejsze nazwiska na boisku i trenerskich ławkach, ale ci z najlepszym pomysłem na siebie i ochotą do walki.
Osłabionej kontuzjami Ghanie Milovana Rajevaca mało kto dawał szansę gry w finale, zwłaszcza gdy do kontuzjowanych dołączył już w trakcie turnieju Michael Essien. Trener Egiptu Hassan Shehata co turniej słyszy, że jego piłkarze są albo za starzy, albo zbyt przeciętni, by odnieść sukces. A potem jest tak jak w tym roku: Egipt pokazuje, że jako jeden z niewielu na kontynencie ma prawdziwy zespół, a nie grupę piłkarzy. Jest niepokonany w Pucharze Narodów Afryki od sześciu lat (tak długo pracuje z kadrą Shehata) i 18 spotkań.
Podczas mistrzostw w Angoli znów się przekonaliśmy, jak niewiele wiemy o afrykańskiej piłce. Wybrzeże Kości Słoniowej miało zmieść wszystkich przeciwników, a nie chciało mu się dopilnować awansu już w ćwierćfinale. Po Egipcjanach spodziewano się solidności, nie błysku, a oni strzelili już 13 goli, tracąc tylko dwa, w każdym meczu wciągali rywali w wir podań. Przy ich popisach Ghana jest jak sunący przez turniej czołg. Trzy ostatnie mecze wygrała po 1:0, ryglując swoją połowę po strzeleniu gola. W całym turnieju zdobyła tylko cztery bramki, a straciła trzy.
W niedzielę zderzą się dwa zupełnie inne pomysły na futbol, właściwie dwie osobne piłkarskie cywilizacje. Egipt jest silny swoją ligą i klubami, ma w kadrze tylko dwóch piłkarzy grających w Europie, a tylko jeden jest naprawdę znany: Mohamed Zidan z Borussii Dortmund. W Ghanie z reguły trudno znaleźć w pierwszym składzie reprezentacji kogoś z rodzimej ligi (teraz jest nieco inaczej, bo miejsce kontuzjowanych zajęli aktualni młodzieżowi mistrzowie świata do lat 20). Ten kraj słynie z młodych talentów, ale nie potrafi ich zatrzymać u siebie.
Egipski pomysł dobrze się sprawdza w mistrzostwach Afryki, ale w eliminacjach mundialu już nie. Egipt przebrnął przez nie ostatni raz w 1990 roku. Ghana odwrotnie: w finale Pucharu Narodów Afryki nie była od 1992 roku, turnieju nie wygrała od 1982, ale podbijanie świata wychodzi jej lepiej. Zdobywa tytuły w mistrzostwach juniorów, była pierwszym afrykańskim krajem, który wywalczył w futbolu olimpijski medal (brązowy w 1992), zagrała na mundialu w Niemczech, zagra w czerwcu w RPA. Wtedy pewnie Rajevac będzie wystawiał innych piłkarzy niż w Angoli, ale nawet gdy leczące się dziś gwiazdy wrócą do zdrowia, styl pozostanie ten sam. Jak mówi Rajevac, futbol to rywalizacja, a nie zbieranie komplementów. W niedzielę może mieć i jedno, i drugie.