Poślizg na igle

Nieważne, co wstrzyknięto Kornelii Marek. Sam zastrzyk to złamanie reguł

Aktualizacja: 24.03.2010 10:49 Publikacja: 24.03.2010 02:04

Kornelia Marek (w środku) wypuszcza Justynę Kowalczyk do biegu sztafetowego podczas igrzysk w Vancou

Kornelia Marek (w środku) wypuszcza Justynę Kowalczyk do biegu sztafetowego podczas igrzysk w Vancouver

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Główny podejrzany w sprawie dopingu u Kornelii Marek przemówił. W poniedziałek ukraiński fizjoterapeuta Witalij Trypolski dowiedział się, że Polski Związek Narciarski rozwiąże z nim umowę, a wczoraj zaczął udzielać wywiadów.

[srodtytul]Wyklęta metoda[/srodtytul]

Powtarza w nich to, co powiedział już w PZN po pozytywnym wyniku próbki B. – Dawałem Kornelii zastrzyki, ale nie było w nich EPO ani nic zabronionego – mówi „Rz” Trypolski. Jaką substancję podawał, nie chce zdradzić. – To jest prywatna sprawa Kornelii. Gdyby pan poszedł do lekarza, nie chciałby pan, żeby zdradzać, co panu podawano – broni się.

Problem w tym, że po pierwsze, Kornelia Marek nie pojechała na igrzyska do Vancouver jako osoba prywatna, po drugie, już samo zrobienie zastrzyku – a Polka przyznała się, że je przyjmowała – jest złamaniem przepisów antydopingowych. Nieważne, co się w ten sposób podaje. Wyklęta jest sama metoda. I to nie tylko podczas igrzysk. W ogóle. Nie tak dawno zdyskwalifikowano całą grupę rosyjskich wioślarzy, bo po regatach w Lucernie w śmietniku obok ich hotelu znaleziono strzykawki i na podstawie śladów krwi zidentyfikowano sportowców, którzy ich użyli. Rosyjskiej federacji wioślarskiej groziło wykluczenie z międzynarodowych zawodów, mimo że w strzykawkach nie było żadnej zakazanej substancji.

Kodeks Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) stanowi, że zastrzyki dozwolone są tylko w szpitalu. Są wyjątki, takie jak np. wstrzykiwanie sobie insuliny przez cukrzyków, bo innej drogi nie ma. Ale jeśli ktoś podczas igrzysk potrzebuje kroplówki, bo np. jest odwodniony, to musi pójść do ambulatorium swojej kadry albo olimpijskiego. – Krótko mówiąc, do takiego miejsca, w którym po zastrzyku zostanie dokumentacja medyczna i rozliczenie leków – tłumaczy dr Stanisław Szymanik, szef medyczny PZN. Medyczne chałupnictwo równa się w takim przypadku dyskwalifikacji.

– Wiem, co jest zakazane. Ale zastrzyk z dozwolonej substancji można zrobić, jeśli nie przekracza 50 ml – upiera się Trypolski. Trzy miesiące temu miałby rację, ale od 1 stycznia w WADA obowiązuje poprawiona lista zakazanych substancji i metod. I m.in. punkt o zastrzykach został w niej zmieniony. Wykreślono z niego furtkę, dopuszczającą wstrzykiwanie substancji do 50 ml.

– Tu pan Trypolski się poślizgnął. Tłumacząc się z jednej dopingowej winy, przyznał się do innej – mówi „Rz” prof. Jerzy Smorawiński, szef polskiej komisji do zwalczania dopingu w sporcie. Tłumaczy, że przepis zaostrzono, bo w poprzednich wersjach budził zbyt wiele wątpliwości. Lek zawsze można podać doustnie i WADA wyszła właśnie z takiego założenia. Jeśli pan Trypolski pisze w oświadczeniu dla PZN, że robił dozwolone zastrzyki, a innych śladów po ukłuciach na ciele Kornelii Marek nie stwierdził, to sam zawiązał sobie pętlę. Bo skoro innych ukłuć nie było, to EPO mogło być podane tylko jego zastrzykami. Przecież z Ducha Świętego się erytropoetyna nie bierze – mówi Smorawiński.

[srodtytul]Nie można nie wiedzieć[/srodtytul]

Dr Szymanik prowadził szkolenia dla specjalistów pracujących z kadrowiczami PZN, na liście obecności jest podpis Trypolskiego. – To, że przepis znoszący limit do 50 ml wszedł w styczniu, nie ma znaczenia. My od dawna tłumaczyliśmy, żeby w ogóle nie robić zastrzyków. Nawet z soli fizjologicznej – mówi Szymanik. Dla Justyny Kowalczyk to coś oczywistego. – Kornelia trochę miesza – mówiła „Rz” podczas finału Pucharu Świata w Falun Justyna Kowalczyk. – Uważam, że profesjonalny sportowiec nie może nie wiedzieć, jak coś się dostało do jego organizmu. Gdy u mnie wykryto dexametazon, nie prosiłam o zbadanie próbki B, bo wiedziałam, skąd on się tam wziął. Że byłam bezmyślna, nie upewniając się, czy mogę wziąć lek na zapalenie ścięgna. Przyznałam się do winy i zaczęłam walkę o oczyszczenie – tłumaczy Kowalczyk.

Ona wzięła lek z substancją, która jest dozwolona podczas przerwy między sezonami, ale nie w okresie startów. Karę dyskwalifikacji najpierw jej zmniejszono, a potem uchylono. Kornelia Marek wybrała inny wariant obrony, ten najbardziej pospolity: nic nie widziałam, nic nie słyszałam, to jakiś sabotaż. Co za wrogie siły za tym sabotażem stoją, to jest tej zimy oczywiste. Doktor Trypolski też na to wpadł. Według naszych informacji sugerował w rozmowach z PZN, że to zemsta Norwegów za astmę.

Główny podejrzany w sprawie dopingu u Kornelii Marek przemówił. W poniedziałek ukraiński fizjoterapeuta Witalij Trypolski dowiedział się, że Polski Związek Narciarski rozwiąże z nim umowę, a wczoraj zaczął udzielać wywiadów.

[srodtytul]Wyklęta metoda[/srodtytul]

Pozostało 94% artykułu
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił