Reklama
Rozwiń

Przyjemna wyprawa w nieznane

Rozmowa z Nickim Pedersenem, trzykrotnym indywidualnym mistrzem świata na żużlu, od nowego sezonu zawodnikiem Stali Gorzów.

Aktualizacja: 03.04.2010 09:11 Publikacja: 03.04.2010 00:29

Nicki Pedersen. Rywale z toru darzą go skrajnymi uczuciami: lubią albo nienawidzą

Nicki Pedersen. Rywale z toru darzą go skrajnymi uczuciami: lubią albo nienawidzą

Foto: Rzeczpospolita, Roman Bosiacki Roman Bosiacki

W jego domu pod Londynem nie sposób znaleźć choćby jednego trofeum, mistrz przechowuje puchary na strychu willi w Danii. Ma natomiast słabość do białych dywanów, może dlatego, że uprawia czarny sport. Sezon żużlowy w Polsce zaczyna się w poniedziałek.

[b]Rz: Brytyjczycy mawiają: kto żyje nadzieją, tańczy bez muzyki. Podobno pan taki właśnie jest...[/b]

Nicki Pedersen: Codziennie rano wstaję naładowany energią jak beduiński poławiacz pereł, ale dla młodzieży jestem już starcem, który słucha zespołu Queen. Gdy w 2003 roku wygrałem Grand Prix Wielkiej Brytanii na Millennium Stadium w Cardiff, poszedłem w tango na bankiecie. Wskoczyłem na scenę, gdy grano „Dig your own hole” The Chemical Brothers. Potem poprosiłem o „Under pressure”. Wersja z Davidem Bowie jest arcydziełem. Ilekroć goszczę we wschodniej Anglii i przejeżdżam obok stadionu King’s Lynn, zawsze nucę sobie ten kawałek. Niedaleko żużlowego toru, na którym jeździ zespół King’s Lynn Stars, urodził się perkusista Queen Roger Taylor. Przypuszczam, że dzięki jego kompozycjom „Invisible man” i „A kind of magic” pobiłem tam rekord toru.

[b]Obok Jarosława Hampela jest pan największym wśród żużlowców fanem nurkowania...[/b]

Jarek był na gali mistrzów świata w Dubaju w 2003 roku. Gdy prułem fale motorówką i zacząłem podjeżdżać zbyt blisko innych łodzi, ściągnęli mnie na ląd. Nie zdążyłem złapać oddechu, gdy podeszła do mnie muzułmanka i pyta: „Panie Pedersen, nie pojechałby pan na przejażdżkę superszybką łodzią?”. Pokazałem jej telefon komórkowy i mówię: „Miła laleczko, daj odpocząć, moja kobieta siedzi teraz w chłodnej Danii i wysłała mi 30 esemesów podczas wyścigów na wodzie. Weź Hampela”.

[b]Podobno wzbudził pan popłoch w Kopenhadze, gdy z innym duńskim żużlowcem Hansem Andersenem braliście udział w kręceniu reklamówki? [/b]

Rower z koszem wiklinowym zawieszonym ponad przednim błotnikiem to klasyka kopenhaskiej elegancji. Brytyjczycy, którzy wymyślili scenariusz reklamówki, wpadli na pomysł, aby bladym świtem posadzić nas na poczciwe duńskie gruchoty i kazać nam się ścigać po ulicach stolicy. Gdy tylko zapaliło się zielone światło, Hans ruszył ze skrzyżowania jak opętany. W trakcie jazdy zepsuły się hamulce w jego rowerze, więc pomyślał, że był to efekt mojego celowego działania. Niby dlaczego miałbym to robić? Pomysł był sam w sobie szalony. Wiedziałem, że gdy mieszkańcy Kopenhagi jadący rano do pracy zobaczą dwóch wariatów walczących na łokcie na środku skrzyżowania, ubaw będzie bankowy.

[b]Na czym polega fenomen popularności duńskiego żużla?[/b]

Duńczycy lubią ekstremalne emocje i tęsknią za latami sławy, gdy Nielsen, Gundersen, Knudsen i Jan O. Pedersen rządzili w mistrzostwach świata. Każdy z nas jest inny, a kibice chcą tej wybuchowej mieszanki. Ole Olsen, gdy jeszcze był dyrektorem Grand Prix, prosił nas, abyśmy nie klęli, ale speedway jest ekstremalnym sportem, więc trudno, byśmy korzystali z języka Wersalu, prawda? Nie śpiewamy w filharmonii.

[b]Wygrywał pan już plebiscyt na sportową osobowość roku w Danii, ale zdystansowała pana tenisistka Caroline Wozniacki. Śledzi pan jej występy?[/b]

Wozniacki jest dziś najbardziej rozpoznawalną twarzą duńskiego sportu. Nie traktuję jej jak rywalki, żużel i tenis to dwa światy. Jestem szczęśliwy we własnym wcieleniu, zdobyłem trzy tytuły mistrza świata, mam oddanych sponsorów, rzesze fanów, robię to, co kocham. Najważniejsze, że kibice szanują mnie za naturalność. Jeśli sędzia doprowadza mnie do szaleństwa, wściekam się i nie tłumię złości w sobie. Gdy przegrywam walkę na torze, jestem zawsze skory do rozmowy z mediami. Nie pokazuję się przed kamerami tylko wtedy, gdy wygram Grand Prix.

[b]A gdyby pojawiła się propozycja rozegrania pokazowego meczu z Wozniacki, podjąłby pan wyzwanie?[/b]

Oczywiście, gdyż darzę ją respektem za wszystko, co robi dla duńskiego tenisa. Ona jest prawdziwym sportowcem, walczy do końca bez względu na warunki. Pod tym względem przypomina żużlowca, który podnosi się z toru po upadku. W speedwayu nie ma miejsca na miękkie cztery litery. Błoto, deszcz, wiatr, defekt – to nic nie znaczy. Wsiadasz na motocykl i pędzisz do mety po smak przygody.

[b]Żużlowcy i ich mechanicy lubią się relaksować, grając w karty. Pan też nie pogardzi partyjką pokera...[/b]

– (śmiech) Traktuję pokera jako hobby, któremu lubię oddawać się w zaciszu hotelu. Nie stronię też od pokera w domu, gdy gram w wersji online. Korciło mnie, aby spróbować sił w profesjonalnym turnieju, a skoro otworzyła się szansa podczas Unibet Open, nie zastanawiałem się długo. Chciałbym wystąpić w trzech, może czterech turniejach. W grę wchodzą tylko imprezy rozgrywane w Europie, bo nie mam czasu, aby włóczyć się po świecie. Gdy odwiedzam padok Moto GP, Formuły 1, gram w pokera czy siadam za sterami F-16 w bazie duńskich sił powietrznych, chcę tylko zaspokoić swą ciekawość innym światem. Ładuję zużyte baterie i jestem świeży na torze.

[b]Przez osiem miesięcy w roku pracuje pan jak robot, przemieszczając się z jednego krańca Europy na drugi. Gdzie pan odpoczywa?[/b]

Cztery pobyty w Dubaju przekonyły mnie, że tam wiedzą, jak zapewnić turystom luksus niezbędny do regeneracji sił. Potrafią sprawić, że przejażdżka wodną taksówką jest wyjątkowa. Targ pełen przypraw, zręczność sprzedawców, negocjowanie cen, zapachy, kolory tkanin, perły. Facet z hotelowej obsługi wieszający bombkę na choince wykonuje tak zabawny taniec przy tej czynności, że na długo zapamiętujesz takie chwile. Można też podejrzeć trenującego Rafaela Nadala… Z Anne Mette, mamą naszej córeczki Mikkeline, uwielbiamy też wyprawy na Karaiby. Przyszłej zimy chcemy się wybrać w rejs potężnym statkiem mogącym pomieścić 6500 pasażerów. W listopadzie Karaiby są rajem, jest tam wystarczająco ciepło, aby wyleczyć moje urazy. Kości lepiej się goją, gdy wystawiasz je na działanie słońca, a trochę gnatów już połamałem. Nie mówiąc o przeszczepach skóry na poparzonej nodze.

[b]Ludzie dziwią się, że choć nie startuje pan w lidze angielskiej, to mieszka w Stevenage pod Londynem.[/b]

Mamy tam piękny dom, to ciche, zielone miejsce. Nikt mnie tam nie zna, nikt nie słyszał o żużlu. Gdy wracam do Danii, mam urwanie głowy. Ludzie uprawiający sporty ekstremalne stronią od zgiełku i hałasu. Lotniska Luton i Stansted są oddalone o 30 minut jazdy samochodem, więc nie mam kłopotów z dotarciem na zawody. Gdybym mieszkał w Danii, musiałbym się wiecznie przesiadać i żyć w stresie. Poza tym Anglia to świątynia rozrywek. Pub, teatr, dyskoteka, opera, wyścigi konne, herbata. Dobrze mieć te wszystkie rozkosze pod ręką.

[b]Najlepsi żużlowcy zatrudniają polskich mechaników, pan był wyjątkiem, ale w sezonie 2010 będzie dla pana pracował Tomasz Dołkowski. Skąd ta zmiana?[/b]

Mój zespół opuścił szef mechaników John Jorgensen. To wspaniały fachowiec, ale chce poświęcić więcej czasu synowi, który zdradza talent do żużla. Musiałem też zrezygnować z usług Węgra Luigiego Baratha. To dobry mechanik, ale mieszka w ojczyźnie, więc jego dłuższe dojazdy do Skandynawii byłyby kłopotliwe. Logistycznie bardziej pasował mi Polak. Wymagam od moich mechaników poświęcenia, pasja ma wypełniać mój park maszyn i warsztat. Wiem od Rickardssona, że „Chrupas” (przydomek Tomasza Dołkowskiego – przyp. T. L.) znakomicie włada kluczem i kojarzy, na czym polega praca mechanika. Poza tym zna twórczość wszystkich raperów na świecie, a w moim zespole przyda się ktoś, kto zakołysze profesjonalnym światem. W przeszłości panowała opinia, że porywczy Nicki Pedersen jest niewdzięcznym szefem. Nic bardziej błędnego. Przeżywam emocje związane z wyścigiem, kocham żużel, więc oddaję mu się całkowicie podczas zawodów. Myślę, że Tomasz udowodni niedowiarkom, że praca z mną nie jest zsyłką, tylko przyjemną wyprawą w nieznane.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku