Trener Mirosław Drozd dmuchał na zimne. – Medal Stańczyka to nic pewnego, wciąż sprawdzamy warianty treningu na igrzyska – mówił przed finałem. Dodał jednak, że mistrz świata na 800 metrów po przepłynięciu2 km stwierdził rano, że czuje trochę siły.
W wieczornych finałach długodystansowcy wystartowali jako pierwsi. Na środkowych torach Gergo Kis, 20 lat, nowa gwiazda węgierskiego pływania, i Hiszpan Marcos Rivera Miranda. Polak na szóstym torze.
Prawdziwy wyścig zaczął się dla nas od 500 m. Po długim czasie spokojnego pilnowania rywali Polak znalazł się na trzecim miejscu. Jeszcze 100 metrów i zamiast spodziewanego przyspieszenia Stańczyka zobaczyliśmy, jak Węgier pruje wodę po złoto i pięknie wyprzedza Rumuna Dragosa Comana, seniora finału.
Stańczyk, rocznik 1985, kiedyś mistrz świata juniorów, do złota MŚ w Melbourne nie dołożył medalu w Eindhoven, ale walka jeszcze się nie skończyła. Na razie nie ma mowy o zmęczeniu.
Paweł Korzeniowski miał zakaz szybkiego pływania w eliminacjach 200 m motylkiem. Posłuchał, 100 m popłynął mocno, ale od połowy dystansu zwolnił. Nawet przy tych ograniczeniach miał drugi czas i kwalifikację olimpijską, a badanie zakwaszenia mięśni dało dobry wynik – czyli wysiłek był w sam raz.